Ulica Mikołaja Drygały jest trudna do zdefiniowania, jako ulica, choć na mapach ciągnie się wzdłuż kolei Radomskiej od Żwirki i Wigury i aż do Maszynowej to jednak większość jej jest normalnym przez ludzi udeptanym kawałkiem trawnika. Wzdłuż tej trasy rozciągają się działki, które to powinny być wartością dodaną do pojęcia szeroko rozpropagowanego typu Zielona Ochota . Owszem zielone to i one są, ale trzeba też dodać, że pomimo gęstości i bujności roślinności to wewnątrz tych działek można napotkać na normalne wysypisko śmieci. W dobie braków gruntu wewnątrz miasta, aż trudno uwierzyć, że może jeszcze istnieć takie marnotrawstwo terenu. W innych punktach miasta cena malutkiej działki oscyluje w granicach (średnio) porządnego samochodu. W opisywanym przypadku patrząc na zdjęcia można wywnioskować, że nic ta ziemia nie jest dla niektórych warta. Rozumiem nieuregulowany status gruntów i przeznaczenie na(kiedyś tam) futurystyczną autostradę wzdłuż torów powoduje tymczasowość i brak dbałości o teren. Na szczęście i mimo wszystko jest większość działkowiczów, którzy dbają o ten teren i dzięki im mamy trochę więcej zieleni na Ochocie i miejsce gdzie można powiedzieć odbywa się produkcja czystego tlenu. Dziwne to, że wzdłuż Racławickiej gdzie w pierwszej kolejności powstanie przebicie do Grójeckiej nie ma tak bardzo zaniedbanych działek . Obwodnica zamiast Drygały miała powstać, ale teraz można wszystko obiecywać, ale nie to, że powstanie w najbliższej dziesięciolatce.