Jako mieszkaniec tego gorszego Rakowca, gdzie szczodra komuna wyasfaltowała mi podwórko w latach siedemdziesiątych (wcześniej był czarny żwir i głupio się wyglądało wracając z podwórka do domu). Tym, co są troszeczkę młodsi wyjaśniam -kiedyś wychodziło się na podwórko i bawiło się byle, czym i z byle, kim- pomimo siermiężnych czasów ludzi się dzieliło, ale dzieciaki raczej miały większą swobodę wyboru, z kim się bawią -nie jak dziś. Zazdrościłem i wściekałem się, że inne podwórka jakoś lepiej są wyposażone i z głową zaprojektowane w zieleń i przytulne ławeczki. Wszędzie podobni ludzie mieszkają i na dwóch nogach chodzący, ale jednak jak zwykle w środowiskach muszą się czymś różnić. I tak jednych upychało się w wielkich blokach innych w starych i gęsto zabudowanych kamienicach a innym już za komuny pobudowano ciche i zielone zakątki z małymi lokalnymi uliczkami. Wszyscy jednakowe płacili czynsze na utrzymanie podwórek, ale nie wszyscy mogli z tych pieniędzy korzystać w zrównoważony sposób. Teraz za tego niby sprawiedliwszego systemu dalej obowiązują stare zasady i jak nie ma w Urzędzie Dzielnicy znajomych lub lobbystów wspierających porządki na stanowiskach zajmowanych przez ich znajomych to raczej nie ma, co liczyć na jakieś wyjątkowe dotacje do przebudowy podwórka. Chcąc coś załatwić trzeba walczyć latami i przypominać się, żeś też człowiek i coś się należy choćby byle jaka ławka na podwórku i parę dobrych stojaków na rowery (nie takich, jakie ostatnio nam zafundowano mocując je byle jak). Nie ważne, jakie podwórko reprezentujesz -czy na 50 rodzin czy na 250 ważne ile głosów będzie z takiego podwórka i jak rozłożona jest aktywność mieszkańców. I tak przed laty słyszało się tylko o projektach Parku Wielkopolskiego później była modna Tarczyńska następnie kilka lat pod rząd Plac Baśniowy i później mały epizod z Racławicką. Dzięki tym szumnym inwestycjom reszta podwórek cieszyła się jak im skoszono trawę i nic poza tym. Dopiero teraz wybrałem się zobaczyć tak rozreklamowany (nawet przez byłą Panią burmistrz i radnego Warszawy grających przy uroczystym otwarciu na bębenkach) Plac Baśniowy. No cóż z oceną mam kłopot, gdyż w tym samym dniu objechałem rowerem większy kawałek okolicy i obraz ten został zakłócony i przedstawił mi się, jako stragan podczas odpustu. Już bardziej spodobało mi się podwórko Szczęśliwicka 29 A. Wokół stara zieleń -drzewa naturalne (nie z laboratorium) cisza spokój i tak ładnie wyszykowane trawniczki przed klatką schodową. Tak, więc można żyć w ładnym otoczeniu bez nadęcia i w spokoju. Był kiedyś taki program Zrób to sam, ale w takim razie to, po co mamy płacić podatki? Skoro sami musimy o siebie zadbać? W wypadku Placu Baśniowego to wydatki są widoczne gołym okiem, ale w przypadku Tarczyńskiej to nie wiem, o co było tyle hałasu przez około 2-3 lata. Czytaj również: Zobacz także: Spisz się w najbliższą sobotę - urzędnicy czekają Zobacz także: KL Mauthausen-Gusen - mówią ostatni świadkowie Zobacz także: List otwarty Jarosława Karcza - Burmistrza Dzielnicy Włochy Zobacz także: Poszukiwani złodzieje kosmetyków