Na razie nie widać obiecanych ruchów przy tak skomplikowanej budowli jak na nasze czasy, jaką jest kładka przy Sąchockiej. Oglądając ją dokładniej widzę jeszcze zdrowe i niepopękane spawy, więc jak wyglądała ekspertyza fachowców z przed prawie sześciu lat? Nawet deski, których nie udało się do reszty rozmontować tylko po wierzchu zmurszałe. To, że dziesięć warstw farby schodzi to normalne po tylu latach jak była ostatnio malowana (prawdopodobnie 25lat temu). Póki były jeszcze czyny partyjne to i ktoś tam sobie przypominał, że kładkę wybudowano społecznie, więc i społecznie konserwowano. Nastała nam piękna demokracja i wspaniały rozkwitający kapitalizm po Polsku i od razu wszystko zaczęło samo się niszczyć. Teraz kłopot, gdyby jeszcze komuś się chciało na pewno jeszcze parę lat by służyła ludziom a tak stoi sobie dla bezpieczeństwa urzędników zamknięta i bardziej zdegradowana. Urzędnicy tylko od czasu do czasu próbują z mizernym skutkiem ostrzec o niebezpieczeństwie pokonywania torów bezpośrednio przechodząc przez nie. Wystawiają mizernie obsadzone tabliczki w ziemi, które same się przewracają i lądują w wykopie. Poprzednia leżała sobie na dole (ta czerwona z napisem Zabronione Przejście ). Widać, że jakiś poliglota ją zmienił ją - gdyż uznał, że to nie stylistycznie brzmi. Nowa parę dni temu wystawiona już lata jak chorągiewka i prawdopodobnie podzieli losy poprzedniczki. Żeby, choć potrafili porządnie ją umocować, byłby sukces. Czytaj również: Zobacz także: Tenis stołowy - zapraszamy na zajęcia do OSiR Zobacz także: Rakovia Cup -piłkarze na start! Zobacz także: Otwarcie lodowiska przy Rokosowskiej! Zobacz także: Wycinanki łowickie na Pruszkowskiej pękają. Zobacz także: Plusy i minusy rozszerzenia strefy płatnego parkowania na Ochocie Zobacz także: Meczet przy Bohaterów Września - wspólnie można rozwiązać wiele problemów