Widać po frekwencji, że nie była to rekordowa frekwencja, a szkoda –tak ładnie się zapowiadało. Podejrzewam, że gdyby był, choć jakiś kawałek dachu to i sprzedających było by więcej a i klientela chętniej wybrałaby się na spacer w niedzielne przedpołudnie. Warunki dużo mogą zrobić, a tak zimno wietrznie i na takim gołym placu to i w tygodniu zamiera sprzedaż a co dopiero w niedzielę gdzie mamy wiele podobnych targów rozsianych po całej Warszawie. Jak nie będziemy konkurencyjni to mimo szczytnego celu to zacznie się to nikomu nie opłacać.· ·Jako dzielnica stracimy gdyż będziemy martwą oazą, bez szerokich horyzontów i sporo ludzi będzie wolała emigrować do sąsiednich dzielnic a nasza będzie uznawalna za umieralnię, gdzie tylko burmistrz dobrze się bawi w swoim środowisku? ·Nie mamy porządnych sali koncertowych, basenu (poza WUM) nawet jedyny większy Bazar Banacha wykończyliśmy. Za komuny mieliśmy, choć Skrę, jako doraźny i okazjonalny bazar a teraz? Małego bazarku nawet okazjonalnego nie potrafimy w ludzkich warunkach zorganizować? Deszcz, wiatr, palące słońce czy to są warunki dla handlu?