Nie każdego stać aby kupić sobie daczę pod Warszawą i limuzyną parę razy w tygodniu jechać i rozkoszować się ciszą i zielenią . Na naszej dzielnicy ze świecą szukać trzeba podwórek z pełnym wyposażeniem ,czyli ławki ,zabawki dla dzieci i zieleń uporządkowana .Z zielenią gdzieniegdzie jest nawet dobrze i aż przyjemnie przejść się po niektórych podwórkach ,ale jest też sporo takich co to trawa tylko z pod połaci asfaltu wystaje. Czyżby ludzie mieszkający na takich podwórkach byli gorszego pochodzenia?Czyżby nie płacili ?- wątpię -komornicy tylko czekają na swoją chałturę. Starsi ludzie mający problemy z poruszaniem się ,są przez to uwięzieni w swoich 4 ścianach . Dzieciaczki nie mając placyków zabaw siedzą przed komputerami ,albo przy ogłupiających bajkach w TV- promujących konsumpcyjny tryb życia i co chwila przerywanymi reklamami cudownych środków -na wszystko. Na moje usilne pytania -co z ławkami, przedstawiciele najsilniejszej grupy radnych z naszej dzielnicy bronią się odpowiedzią , że niektórzy mieszkańcy z powodu burd pijackich sami chcieli likwidacji takich niepotrzebnych im mebli na podwórku .Śmiem bezczelnie twierdzić że , nie po to powstała nam Straż Miejska, abyśmy teraz bali się wychodzić na podwórka, stawiali sobie słupki -które nie są za darmo. Zamiast paru słupków było by trochę ładnych ławek wraz z gustownymi koszami (nie takimi jak na placyku Pod Skrzydłami) a wpływy z mandatów za niewłaściwe parkowanie można by było przeznaczyć na budowę i adaptację nowych miejsc parkingowych. Tylko nasza władza brzydzi się prostymi (wręcz prostackimi) rozwiązaniami, czują się lepiej jak zakręcą tak, że sami już nie rozumieją co sami stworzyli. Za to i tak podatnik zapłaci i Nasi będą mieli zatrudnienie i będą tłumaczyć -co ten przepis oznacza(jakby był pisany w obcym języku). W ten sposób koło się kręci i mimo tego że za komuny było za dużo biurokracji i kumoterstwa , to śmiem twierdzić że w obecnych czasach jest jeszcze więcej . Wracając do ławek -zdjęcie - pokazuje podwórko między Siemińskiego 14 a Majewskiego 15 , tam na około 200 rodzin ktoś zlitował się i wystawił taką prowizoryczną ławkę i bardzo mały stolik . Stolik służył niedługo , do czasu kiedy młodzież w liczbie około 7 osób chciała z tych mebelków skorzystać . Niestety stół padł - nie wytrzymał obciążeń, ale ławka do dnia dzisiejszego jeszcze służy -jak i konik który jest około rok na tym podwórku i jednak nikt nie myśli zdewastować go . Wiec jest dowód na to że społeczeństwo niekoniecznie musi zaraz wszystko zdewastować . Jakby każde podwórko miało takie same wyposażenie , na pewno poziom zniszczeń byłby mniejszy. Chyba światłym ludziom na urzędach nie trzeba tego tłumaczyć. Tak więc proszę ludzi od których zależy poziom życia mieszkańców weźcie pod uwagę głosy z dołów zwłaszcza że te doły Was utrzymują a nie jak sądzicie Unia . Unia też z nieba nie bierze.