Moje 3 grosze, co do sesji z wiceprezydentem. Drodzy kupcy, wiem, że macie swoją mądrość życiową i nie trzeba Was pouczać, ale mam obawy. Teraz, gdy macie wiele argumentów za sobą i sporą liczbę przychylnych Wam mieszkańców nie dajcie się podzielić. Wiem i słyszę, choć mało dokonuję zakupów, ale w okolicznych miejscach jeszcze słyszę teksty, że nie byłem, bo -tamci nie stawali w naszej obronie. Nie wiem jak było (nie podsłuchiwałem i tego nigdy nie będę robił) ale kupcy z Północy jak ich się pozbędziemy to Wam z Południa ubędzie klientów (dziwne ale prawdziwe) . Różnorodność i duża konkurencja przyciąga klientów a nie nieliczna grupka monopolistów. To, że powinniście walczyć o wspólny byt to chyba normalne. To, że znawcy prawa i durnych paragrafów mówią, że nie da się to nieprawda -bo gdyby tak było dalej tkwilibyśmy w komunie i nie słuchali wiceprezydenta tylko sekretarza. Przecież przed 89 rokiem i przed 80 rokiem było też sztywne prawo i co? Jak było trzeba postawić na piedestał jednego takiego przywódcę wbrew wyznawcom sekretarzy to postawiono i później owszem dogadano się, ale to było już następstwo choroby przywódców (pazerność na władzę wbrew logice i dzielenie popularnych synekur). Tak, więc drodzy kupcy walczycie nie tylko o siebie -walczycie o wygląd okolicy i spokój w tej części miasta. Wdzięczni Wam powinni być mieszkańcy okolicznych bloków gdyż oni mają krzyż Pański z ciasnotą i z parkowaniem a jak powstanie wieżowiec dojdzie im beneficjentów na 1 miejsce parkingowe. Przeciwko Wam jest władza, która jak zwykle zasłania się paragrafami i to przeciwko Wam skrzętnie wynajdowanymi tak jakby byli przeciwko swoim wyborcom. (część Was przyznała się do popełnienia błędu głosując na bezdusznych paragrafów nie ludzi) .Tylko również skrzętnie Ci sami ludzie potrafią wykorzystywać paragrafy do innych celów. Popatrzcie w jaki sposób Was ugoszczono i gdzie ? Sesję w Waszej sprawie zwołano na drugim końcu dzielnicy z dala od Waszej lokalizacji , o godzinie gdzie tylko nieroby mają czas(tfu między innymi i ja) w warunkach przytłaczających. Wielka sala bez akustyki i środków technicznych do porządnego nagłośnienia (wyrywanie i zamiany mikrofonów)a i tak co drugie lub trzecie słowo można było zrozumieć .Na ścianie oddalonego (na bezpieczną odległość) prezydium jacyś ludzie non stop włazili na ściany i trzepali uprzężami o ściany ze sklejki. (Jak w małpim gaju).I na koniec chyba wiedzieli, że ludziska(chyba myśleli że bydło) naniesie na podłogi, więc wyciągnięto pełno mat gumowych pofałdowanych ze starości magazynowych i rozłożono Wam czarne dywany. Było aż miło.