Reklama

Spór o szkołę z groźbami karalnymi w tle

22/03/2017 06:00

Uważam, że w każdym sporze są granice, których nikomu przekraczać nie wolno. Odnoszę wrażenie, że eskalacja konfliktu wokół spraw związanych ze Szkołą Podstawową nr 94 przy ul. Cietrzewia we Włochach, osiągnęła punkt kulminacyjny.

Skarga rodziców na zarząd dzielnicy Włochy.

Radni podczas sesji w dniu 14 marca br. uznali za zasadną skargę Prezydium Rady Rodziców ze SP nr 94 na zarząd dzielnicy Włochy. Skarga dotyczyła niedotrzymywania przez zarząd obietnic związanych z terminami prac remontowych w szkole i budową tzw. „łącznika”, niedotrzymania obietnicy przesunięcia hali balonowej (sala gimnastyczna), niezapewnienia szkole odpowiednich warunków lokalowych oraz nieudzielenia odpowiedzi na pisma rodziców w powyższych kwestiach.

Według wcześniejszych obietnic władz dzielnicy remont pomieszczeń szkolnych miał zostać przeprowadzony w czasie przerwy wakacyjnej (2016 r.), a rozbudowa szkoły (łącznik) miała zostać zakończona we wrześniu 2016 r.

Z kolei przesunięcie sali gimnastycznej (balon) związane było z jej zmniejszeniem, co negatywnie wpłynęło na jej funkcjonalność. W efekcie szkoła nie ma zapewnionych odpowiednich warunków lokalowych, co stwierdziła rada dzielnicy w uchwale uznającej skargę rodziców za zasadną. 

Będę na panią czekał pod szkołą z deską z gwoździem.

Sprawy związane ze SP nr 94 od kilku miesięcy wywołują duże emocje wśród rodziców, którzy uczestniczą w sesjach i komisjach rady dzielnicy. Podczas ostatniej sesji zwróciłem uwagę na wystąpienie jednej z mam, która – jak o sobie powiedziała – jest jednym z bardziej zaangażowanych w sprawy szkoły rodzicem.

Podczas swojego wystąpienia pani potwierdziła fakt, że remont i rozbudowa szkoły przeciągała się w czasie. Zwróciła też uwagę, że zabrakło dobrej komunikacji ze strony urzędu i informacji o postępie prac budowlanych. Sytuację tą – jak podkreśliła – wykorzystała mała grupka rodziców, która eskalowała problemy związane z remontem i konfliktowała innych rodziców przeciwko sobie.

„Jest bardzo duża grupa rodziców, którzy się absolutnie z tą grupą, która przychodziła i wytupywała swoje racje, nie zgadzają. Ja jestem takim rodzicem. Jeden pan (rodzic) groził, że będzie na mnie czekał pod szkołą z deską z gwoździem” – poinformowała radnych.

Uważam, że ten fragment wystąpienia powinien skłonić wszystkich zaangażowanych w sprawy szkoły do zastanowienia się, w jakim kierunku zmierza dalsze eskalowanie konfliktu. Warto też może uświadomić grupę najbardziej „krewkich” rodziców, że deska z gwoździem była w ubiegłym stuleciu atrybutem rozrabiaczy na wiejskich zabawach i z pewnością nie jest argumentem w publicznej dyskusji.

 

 

 

Reklama

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do