Zacznijmy od tego, że bardzo wam kibicuję. Od wielu lat jesteście lekceważeni przez rząd niezależnie od jego koloru. Jest tak, dlatego, ponieważ mało, kto wierzył, że strajk szkolny jest w Polsce możliwy. Nawet znam takich, którzy twierdzili, że zgodnie z prawem nie da się go zorganizować. Tym bardziej należą się słowa uznania związkowcom ze Związku Nauczycielstwa Polskiego. Mnie osobiście denerwuje twierdzenie, że uczestniczycie w kampanii wyborczej, że strajk jest polityczny. To jest chamski zabieg socjotechniczny mający wywrzeć na was presje. Kampania ze swojej istoty służy właśnie do tego, aby zmuszać polityków opozycji do publicznych obietnic a rządzących do ustępstw. Te ustępstwa mają się dokonać tu i teraz. Schetyna już wam obiecał po tysiąc na głowę. Teraz chodzi o to żeby rząd dał połowę tego, co obiecała opozycja. Przecież wszyscy wiemy, że obiecać to nie to samo, co dać. Pytanie, kiedy rząd da? Mówiąc prościej, kiedy Jarosław Kaczyński da. Da wtedy, kiedy zorientuje się, że ten strajk szkodzi jego partii w osiągnięciu dobrego wyniku wyborczego. Innymi słowy - jeśli uda wam się pozyskać przychylność opinii publicznej. Przed strajkiem przeważała nieznacznie negatywna ocena tego strajku i dlatego nikt nie miał zamiaru wam ustąpić. Ten tydzień będzie decydujący. Druga strona czeka na wasz błąd polegający na uniemożliwieniu przeprowadzeniu egzaminów. Dlaczego to będzie błąd? Ponieważ opinia publiczna przejdzie bardziej zdecydowanie na stronę rządu i to da możliwość przeczekania waszego protestu nawet jakby miało to potrwać do wyborów. Umiejętne podsycanie nastrojów może paradoksalnie wzmocnić a nie osłabić obóz władzy. Mam nadzieję, że pan Broniarz zdaje sobie z tego sprawę. Cieszy fakt, że na Ochocie nauczyciele to rozumieją i jak mi wiadomo egzaminy odbędą się zarówno w gimnazjach jak i w szkołach podstawowych. Kolejnym problemem mogącym doprowadzić do przegrania strajku jest jego uciążliwość dla rodziców, którzy mają decydujący wpływ na opinię publiczną. Jeśli w najbliższych dniach nie nastąpi porozumienie powinniście przekształcić swój protest na powstrzymywanie się od zajęć dydaktycznych. Możliwość zapewnienia dzieciom opieki zapobiegnie wszelkim możliwością szczucia rodziców na was. Oczywiście ten manewr powinien dotyczyć przedszkoli i szkół podstawowych, ponieważ młodzież w szkołach średnich może po prostu samodzielnie zostać w domu. Zupełnie, czym innym jest osiągnięcie pełnego sukcesu poprzez zmuszenie rządu do tak dużych podwyżek płac. Wiara w to, że można podnieść płacę nauczycielom i innym pracownikom w szkole o 1000 zł z dnia na dzień jest nieporozumieniem. Nie ma takiego, rządu. Nawet jak pan Schetyna zostanie premierem. Nawiasem mówiąc Platforma Obywatelska nie ma żadnego problemu z obiecywaniem różnych rzeczy. Wszak przyzwyczaili wszystkich do tego, że po wyborach obietnic nie dotrzymują. Najlepszym przykładem takiego działania jest nasz ochocki bazar na Banacha. Pytanie w takim razie, jakie sa granice ustępstw. Otóż coraz głośniej pojawiają się głosy, że nauczyciele mogliby więcej zarabiać jakby odstąpili o Karty Nauczyciela. Jest to oczywiste. Nie trzeba być nauczycielem matematyki, żeby to policzyć. Osobiście uważam, że nauczyciele nie powinni rezygnować z szeregu przywilejów, jakie daje im Karta. Jednak uważam, że zasada, jeśli więcej pracuje więcej zarabiam dotyczy również oświaty. Ona obowiązuje w oświacie niepublicznej. Każda godzina zwiększenia pensum to konkretne pieniądze, które rząd może przeznaczyć na płace. Nie chce mi się tego liczyć, ale jakby znieść na terenie Ochoty pensum i przejść na kodeks pracy w naszych szkołach podwyżka dla nauczycieli wyniosła by znacznie większą kwotę niż tysiąc złotych. Dlaczego o tym pisze narażając się całemu środowisku? Otóż, dlatego, że realnie rząd nie jest w stanie położyć na stole więcej niż 300 do 400 zł. Cała resztę można uzyskać poprzez regulację wysokości pensum. Jak już wam przejdzie na mnie złość, że ośmieliłem się to zaproponować, to usiądźcie spokojnie przy porannej kawie strajkowej i dobrze się zastanówcie. Radzę, aby na tą kawę zaprosić nauczycieli matematyki, których jak wielu innych na Ochocie brakuje ( uwaga do tych, którzy stwierdzą, że podniesienie pensum to strata pracy dla wielu z was). Pozdrawiam i trzymam za was kciuki.