W piątek 17 czerwca ok. godz. 13:00 zerwała się wichura, która w kilkanaście minut powaliła wiele drzew na Ochocie. Drzewa wydawały się być wielkie i mocno zakorzenione. Jednak razem z mizernymi korzeniami zostały wydarte z pod asfaltu i ziemi, w której było więcej gruzu niż wartościowego podłoża. Te, które mocniej się trzymały, popękały niewiele wyżej nad korzeniami. Przy tak dużej wichurze straty w drzewostanie nie dziwią. Należy współczuć tym co ponieśli jakieś straty i zabezpieczyć teren, aby nie powiększyć liczby poszkodowanych. Do tego celu mamy sporo służb, lecz w tym dniu niestety nawet pobliska Straż Miejska z ulicy Przemyskiej nie dała rady zabezpieczyć terenu. Tak było obok siedziby straży, na ulicy Bitwy Warszawskiej od Szczęśliwickiej do Orzeszkowej, gdzie pokaźne 3 drzewa zatarasowały chodnik i drogę dla rowerów. Stworzyło to trochę sytuacji niebezpiecznych, ludzie i rowerzyści pod prąd pasem jezdni przemieszczali się w różnych kierunkach. Zabrakło taśmy? Natomiast na mało uczęszczanej ul. Archiwalnej przy Siemieńskiego teren był zabezpieczony prawidłowo. Po prawie trzech godzinach od zdarzenia, żeby nie dotrzeć na tak kluczowe miejsce? Czyżby sprawdzało się przysłowie – pod latarnią najciemniej”?