W sobotę 2 kwietnia można było odczuć pierwsze silniejsze powiewy wiosennego wiatru, a słońce dopełniło swoje. W taką pogodę wiele osób wychodzi na spacery i wiosenną przejażdżkę rowerem. Dało to się intensywnie odczuć na chodnikach nawet tam gdzie istnieje wybudowana za grubą kasę infrastruktura specjalnie dostosowaną dla potrzeb rowerzystów. Niestety, społeczeństwo nasze nie jest dobrze wyedukowane (poza obowiązkowymi fakultetami na studiach),zasad współżycia w społeczeństwie nikt nie uczył. Wylegli wszyscy i mało kto wie że istnieją jakieś przepisy dotyczące jazdy rowerem. Nie wystarczy zakupić „wypasiony” na „topie” rowerek, do tego twarzowy kask z okularami (nawet jak ciemno) i specjalnie dopasowane lycrowe wdzianko wraz z wkładką. Po zainwestowaniu w siebie (swój wizerunek zewnętrzny) przydało by się poczytać kodeks drogowy i działy mówiące o jeździe rowerem. Nie po to niektórzy ludzie walczyli o infrastrukturę rowerową, żeby teraz udawać, że się jej nie widzi? Na Korotyńskiego już jak powstała pisałem, że jest to „Twór szkodliwy”, nic nie wnoszący dla poczucia bezpieczeństwa rowerzystów i jak widać w załączonych zdjęciach miałem racje. Stojąc około 10 do 15 minut napotkałem około 10 rowerzystów pomykających najnormalniej w świecie po chodniku i tylko 4 po pasach rowerowych. Większość podróżujących chodnikiem tłumaczy że na jezdni jest niebezpiecznie. Takie tłumaczenie dziwi mnie bardzo gdyż jeżdżę od ponad 10 lat i to po trochę bardziej ciasnych jezdniach i trój i nawet cztero pasmowych i żyję (marnie, ale żyję). Nie miałem nigdy żadnej kolizji na ulicy i jedynie 3 przypadki, które spotkały mnie, odbyły się na tych „bezpiecznych” ciągach pieszo –rowerowych. Wszędzie gdzie jest ograniczenie do 50 km/h jest wystarczająco miejsca żeby rowerzysta nie dał rady. Przy odrobinie szacunku i dobrej woli w przestrzeganiu przepisów wszyscy mogli by zmieścić się. Niestety lobby samochodowe rozpuszcza takie ogólne informacje, że jest niebezpiecznie nie po to, że wyrażają troskę tylko pozbyć się kłopotu z jezdni. Jest to krótkotrwałe zwycięstwo gdyż psychologia strachu powoduje że albo ludzie przesiadają się w stalowe puszki i zatłaczają jeszcze bardziej ulice, albo jeżeli już uparli się na rower to rozpychają się na chodnikach i gnębią słabszych –pieszych. Miasto w tym jeszcze pomaga ustawiając wypożyczalnie roweru publicznego na chodniku bez możliwości bezpośredniego włączenia się do ruchu na ulicy. Przykładem może być stacja roweru publicznego przy pl. Narutowicza, gdzie wypożyczający jest zmuszony do przebrnięcia prawie przez cały plac chodnikiem skoro słupki wraz z łańcuchami skutecznie bronią dostępu po ulicy. Tak uczeni rowerzyści szybko się uczą ,że można przyjemniej i w poczuciu bezkarności wymuszać prawa dla siebie na chodnikach. Zastanawiam się po co im kaski na chodnikach skoro jest tam niby bezpieczniej ? Tak więc nadchodzi sezon dla rowerzystów i wylegną tłumnie ,tylko zastanawiam się gdzie? Jako że obchodzimy Rok Miłosierdzia a większość jest katolików w Polsce to nie powinno dochodzić do większych spięć . Policja i Straż Miejska od dawna” przymykała oko” na takie łamanie prawa i o zgrozo jak zwracałem uwagę koledze że go widziałem na AL. Krakowskiej na chodniku to powiedział mi że tam się boi i raz już rozmawiał z funkcjonariuszem i on przyznał mu racje że tam nie da się bezpiecznie jechać. Tak więc miłosierdzie już mamy w służbach, ale czy piesi też będą tacy wyrozumiali? Czy terroryzm rowerowy wpisze się w krajobraz stolicy? Ja wolę tego na sobie nie sprawdzać i dalej będę jeździł ulicami licząc na miłosierdzie kierowców i ich zdrowy rozsądek i dbałość o swoje pojazdy . Jest to sprawdzona metoda , ponieważ tyle lat testowana i każdy myślący kierowca wie, że jak dojdzie do kolizji z moim rowerem to on mniej na zdrowiu straci ,ale za to więcej za naprawę swojego samochodu(a w obecnych czasach ekonomia jest chyba najważniejsza). Tak więc drodzy rowerzyści weźcie pod uwagę to że psychologia strachu i wiecznego uciekania przed kłopotami do niczego nie prowadzi i tylko wzbudza konflikty z jeszcze większą ilością społeczeństwa, to że nas nie lubią na ulicy, nie zwalnia od tego żeby to samo czynić na chodnikach . Więcej kultury i wiary w możliwość i. Wiara czyni cuda. Ja od siebie zapraszam na naukę jazdy po ulicy w drugi piątek miesiąca o 18 :00 plac Zamkowy.