Mamy już maj i na nielicznych trawnikach jest od dawna widoczna wiosna . Jadąc samochodem widzimy piękną bujną roślinność , ale przeważnie jedziemy z prędkością ponad 30 km/godzinę i nie dostrzegamy drobniejszych szczegółów. Jadąc rowerem z podobną prędkością ,też niewiele można dostrzec – uwagę skupia się na jezdnie i zbliżające się zagrożenia związane z ruchem drogowym . Jadąc poniżej 20-stu można wiele więcej dostrzec . Właśnie jadąc sobie już spokojnie po trudach tygodnia pracy i zabiegania o środki finansowe do przetrwania zauważyłem jak pięknie porosła już trawa i chwasty zasłaniając czasami nieliczne wyżej cenione gatunkowo rośliny . Jestem za jak największą ilością zieleni w mieście ,ale już niewiele można więcej wymagać w mocno zurbanizowanym mieście . Te niewielkie połacie jakie zostały , raczej nie są problematyczne do zadbania. Są to małe trawniki i dziwię się że są tak mało zadbane na tak wielką liczbę mieszkańców w okolicy. Rozumiem –oszczędności i co raz to droższe usługi firm zajmujących się taką działalnością . Trzeba coś z tym zrobić i albo zwiększyć środki finansowe , lub dokładniej sprawdzać wyniki pracy Panów z dymiącymi i warczącymi nieraz z pół dnia w jednym miejscu kosiarkami. Co prawda tym Panom nie da się udowodnić nieróbstwo za najniższą możliwą pensje i brak umowy . Robią co mogą , natomiast ich przełożeni i menadżerowie tak jakby nie znali realiów lub nie chcieli znać. Startują do przetargów, zaniżają koszty robocizny swoim pracownikom , ale sobie raczej nie ujmą gaży za wygrany przetarg. Przyroda próżni nie znosi i teraz wychodzi (widoczne na zdjęciach)sprawne zarządzanie zielenią w mieście. To nic ,za to prawdopodobnie będziemy mieli „Syrenkę” na placu Zawiszy i będziemy się cieszyć z jednego miejsca ,ale kwartał dzielnicy od ul, Banacha do Korotyńskiego i kawałek za, będzie wyglądał jak nieużytki u rolnika.