Znowu narażę się kupcom z Zieleniaka, ale cóż taka moja rola. Na ulicę Grójecką przy Halach Banacha pomimo likwidacji handlu na byłym 100-letnim Bazarku na Banacha to jednak od czasu do czasu odbywa się tam pokątny handel, który jest solą w oku kupców legalnie pracujących na Zieleniaku. Tak jak było z truskawkami na rogu Banacha z Grójecką, były tańsze i przez to kupcy na Zieleniaku tracili. Teraz po szumnej akcji Straży Miejskiej handel ustał w tym miejscu, ale za to niewielkie punkty otwierają się, a to przy pomniku Barykady Września, a to przy murze Przejściowego Obozu Zieleniak. Dzisiaj zastałem taki obrazek, jak na zdjęciu, jak jeden Pan o określonej porze podjeżdża w miejsce w którym już kolejka czeka cierpliwie i „na pniu „sprzedaje swój świeżutki i naturalny towar. I czy taki handel trzeba tępić, czy pomagać, aby nie było to prowadzone jak „szmugiel” za okupacji? Pewnie oburzą się miejscy esteci, ale ja wolałbym taki bardziej prymitywny handel bez markowych i przereklamowanych towarów a bardziej naturalny i dużo tańszy towar bezpośrednio od producenta. To, że sprzedaje w prymitywnych warunkach to i lepiej – wolałbym nie płacić za otoczenie nienaturalnej zieleni (palm) czy włoskich, czy hiszpańskich glazur, wiaderek z prądem i paru Panów administratorów, ZGN-ów oraz innych różnych maści osób, które to zrobiły sobie intratne posadki na zarządzaniu bazarami. Tak więc, pytanie o handel na Banacha robi się coraz bardziej aktualne. Czytaj również: Zobacz także: Włodarzewska - rowerem po Mercedesa Zobacz także: Barska 32 - nowy adres Liceum im. Dembowskiego Zobacz także: Pierwsza rocznica likwidacji Bazaru Banacha