Reklama

Wolontariat - Joanna: Wolontariuszka w Radzie Seniorów i Środowisku Żołnierzy IV Obwodu AK. Skąd pasja do działania?

Z panią Joanną Stafińską, członkiem Rady Seniorów, wolontariuszką rozmawia Grzegorz Wysocki

Jest Pani znaną wolontariuszką. Działa Pani w Radzie Seniorów, współpracuje ze Środowiskiem Żołnierzy IV Obwodu AK. Pani Joanny wszędzie pełno. Skąd u pani taka pasja do działania?

Wolontariat mam od małego we krwi, gdyż obciążono mnie opieką nad niespełna o dwa lata młodszym bratem, pierwszym, powojennym, męskim potomkiem w mojej rodzinie. Mama udzielała się u p. Marka Kotańskiego, przy przygotowywaniu posiłków, następnie przy Sapieżyńskiej gotowała obiady dla bezdomnych a dużo wcześniej karmiła wszystkich chętnych bułeczkami - kajzerkami albo rogalikami, cukierkami i wszystkim, co miała pod ręką. Ja zaś działałam, odkąd pamiętam w szkolnych komitetach, w "Solidarności". Opiekowałam się dziećmi z Domu Małego Dziecka, z Domu Dziecka przy Korotyńskiego, organizowałam prawdziwe kuligi, zdobywałam rowery, zabawki, ubrania itd. Postanowiłam rozwinąć skrzydła i przystąpić do Rady Seniorów na naszej Ochocie. Byłam w drugiej kadencji, gdzie chętnych do pracy zostało pięcioro. Radziliśmy sobie dobrze. Teraz jestem w kolejnej kadencji, jest nas 15 osób i jest, jak jest. Tu poznałam najwspanialszego kolegę na świecie - Edwarda, który wciągnął mnie w wolontariat biegowy w Warszawie i okolicach.

Byłam z Nim w ponad 180 imprezach, rozdając medale, napoje itd. Swoją pracą zaraziłam swoje dwie córki. I nie dałam się zwieść swojej mamie u kresu Jej życia, bym sobie odpuściła, bo ludzie są źli, zawistni, nie warci mojej pomocy. Raz w miesiącu spotykam się z żołnierzami IV Obwodu AK Ochota, gdzie znalazłam dobrych przyjaciół.

Uczestniczyła Pani w biegu ulicznym w Iwano Frankiwsku jako zaproszony gość z Ochoty. trzeba mieć odwagę aby tam pojechać i biegać w czasie wojny. Jakie wrażenia i dlaczego Pani przyjęła ta niebezpieczną propozycje?

Tak, przyjęłam zaproszenie od Władz Dzielnicy na wyjazd do Ukrainy, by reprezentować Polskę i jednocześnie Ochotę. Wraz ze mną było nas sześcioro. Byliśmy jedyną reprezentacją z zagranicy, nikt spośród kilkunastu zaproszonych krajów nie przyjechał. Zostaliśmy powitani bardzo serdecznie i goszczono naszą delegację z prawdziwą słowiańską serdecznością. Niczego nam nie brakowało. Największe wrażenie wywarły na mnie w centrum miasta fotografie ofiar wojny. Ofiar jest bardzo dużo, przyglądałam się Tym ludziom z głębokim smutkiem. Tam zostawiłam kawałek swojego serca.

Od kilku lat pomaga Pani mieszkańcom, którzy przeszli w czasie Powstania Warszawskiego przez Zieleniak nabyć uprawnienia kombatanckie. Skąd taki pomysł? Jak się to zaczęło?

Tak, pomagam zdobyć ludziom uprawnienia kombatanckie tym, którzy w czasie Powstania Warszawskiego przeszli przez piekło obozu w Pruszkowie Dulag 121. Ustawa dająca możliwość uprawnień weszła w życie pod koniec 2021 roku ale nie została odpowiednio nagłośniona w mediach, nad czym bardzo ubolewam, gdyż ilość więźniów obozu obecnie żyjących oszacowano na 60.000 ludzi a dotychczas przyznano 15.000. Skąd pomysł? Gdy miałam 15 lat w nagrodę za dobre wyniki w nauce pojechałam do obozu w Auschwitz i tam moje serce rozpadło się na miliony kawałków, gdy patrzyłam na tysiące zabawek, oprawek okularowych, walizek, włosów. Ta tragedia jest do dziś we mnie. Dodatkowo, mój dziadek zginął 01.08.1944 r., gdy wyszedł do pracy i nigdy nie wrócił. Rodzina poszukiwała Go 70 lat. Moja babcia, żona dziadka nie została uznana za wdowę a Jej dzieci za sieroty. Symboliczny, imienny grób dziadka został odszukany osiem lat temu na Cmentarzu Ofiar Cywilnych Powstania Warszawskiego na Woli. Moja mama wraz z rodzeństwem i swoją mamą były wypędzone w połowie września 1944 r. do Pruszkowa i mama wraz z jedną żyjącą siostrą, były pierwszymi, którym pomogłam zdobyć uprawnienia kombatanckie.

Ilu ludziom Pani do tej pory udało się pomóc?

Pomogłam 85 osobom ale w jednym przypadku poniosłam porażkę. To jest bardzo ciężka praca, trzeba odszukać dokumenty potwierdzające zamieszkiwanie w czasie okupacji niemieckiej w Warszawie, wysupłać z zakamarków pamięci wspomnienia tychże osób a z tym jest bardzo trudno, gdyż trauma w którą wpadli jest tak głęboka, iż rozmowy trwają nawet po kilka dni. Niektórzy z Nich mówią o Powstaniu i wypędzeniu po raz pierwszy, otwierając się właśnie przy mnie. Mam zapisany duży brulion życiorysami wojennymi i są to najcenniejsze pamiątki, które posiadam. Najbardziej ubolewam nad tym, że jestem z tym problemem sama. W 2022 roku zorganizowano mi spotkanie z 17 dzielnicami Warszawy, by inni też się przyłączyli. Przyszły dwie osoby. Są ludzie, choćby w naszej Radzie Seniorów, którzy twierdzą, że to co robię, to moja prywatna sprawa. Ja zaś uważam, że jest to praca społeczna na rzecz seniorów z całej Polski a nawet zagranicy, bo mam osoby z Tychów, Poznania, Baniewa, Stanów Zjednoczonych i Francji.

Największą bolączką jest dla mnie zdobywanie paczek świątecznych dla moich podopiecznych, którzy na nie czekają.  Drugim, bardzo poważnym problemem jest dzielenie kombatantów na lepszych i gorszych. W połowie września ubiegłego roku wprowadzono ustawę zwiększającą diametralnie wysokość dodatków dla działaczy opozycji antykomunistycznej na kwotę 1780, 96 PLN, zaś kombatanci, którzy walczyli z bronią w ręku, bądź byli w obozach koncentracyjnych, czy Sybiracy otrzumują 679,40 PLN, toż to jawna dyskryminacja.

Czytaj również:














Aktualizacja: 04/09/2024 14:30
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do