Na wstępie proszę przyjąć gratulacje w związku z wyborem na stanowisko burmistrza dzielnicy Ochota. Serdecznie dziękuję! To dla mnie wielki zaszczyt, ale i wielkie wyzwanie, jednak postaram się nie zawieść. Łatwo, z pewnością, nie będzie, ale skoro się zdecydowałam, … będę się starać pełnić swoją funkcję najlepiej jak potrafię. Pani burmistrz, jak doszło do Pani wyboru? - Od roku w naszym klubie „Zawsze z Ochotą” prowadziliśmy rozmowy, długie i trudne. Chcieliśmy coś zrobić dla naszej dzielnicy, chcieliśmy zacząć działać, bo nie byliśmy zadowoleni ze sposobu zarządzania Ochotą. Niestety, poprzedni zarząd uciekał od decyzji po stracie większości głosów w radzie, grał na zwłokę. A strata wynikła z tego, że nie słuchali krytycznych głosów, nie wyciągali wniosków. Nie było żadnej zdrady, chociaż tak próbowano to interpretować. W samorządzie nie można uciekać od demokracji, a w tym kierunku szły działania tej ekipy. Szukaliśmy wsparcia z drugiej strony, w klubie Prawa i Sprawiedliwości. I okazało się, że tu rozmawiamy po partnersku, że dochodzimy do porozumienia. Że można - i trzeba - oddzielić wielką politykę od tego, co nasze ochockie, lokalne. Na naszym terenie, w samorządzie, nie ma miejsca na politykę. Zaczęło się od jednej sprawy, a potem poszło już dalej. Jak się jest sercem ze swoją dzielnicą i z jej mieszkańcami, to można się porozumieć i wspólnie działać. Jak długo jest Pani związana z samorządem Ochoty? - Byłam radną drugą kadencję. W czasie jej trwania zostałam wybrana najpierw na zastępcę burmistrza, a 4 października br. - na burmistrza. Na Ochocie mieszkam od zawsze, a moja rodzina od pokoleń. Znam tu każdą ulicę, każdy skwer czy zaułek. To wszystko jest mi bardzo bliskie, moje. Spotykam się z ludźmi i choć nie zawsze jestem w stanie im pomóc, to rozumiem ich problemy, bo jestem stąd. Nawet jeśli nie można pomóc, trzeba wysłuchać i zrozumieć. Albo poszukać innego rozwiązania, innego urzędu, wskazać inną drogę. Ważna jest szczerość, trzeba być prawdziwym. Burmistrzem się bywa, a mieszkańcem, sąsiadem jest się zawsze. O tym trzeba pamiętać. Ludzie szybko wyczuwają szczerość, podobnie jak fałsz. Jakie są Pani plany na najbliższy czas i co w dalszym okresie? - Jest ich bardzo dużo – kulturalnych, oświatowych, inwestycyjnych i innych. Wszystko zależy od budżetu, który jest bardzo okrojony. A my musimy jeszcze dofinansować rozpoczęte i realizowane inwestycje, które były wcześniej niedoszacowane. Nie wszystko da się zrealizować, ale będziemy próbować. W obecnym zarządzie jest pełne zrozumienie, otwartość, więc dużo sobie po tym obiecuję. Na przykład strefa płatnego parkowania. Z ZDM-em trudno się dogadać, a musimy z nimi współpracować. Ciągle, od lat nierozwiązany jest temat kładki nad torami na Rakowcu. Spotkaliśmy się w tej sprawie z władzami Włoch, bo to również ich bolączka – brak czynnej kładki utrudnia życie mieszkańcom obu naszych dzielnic. Kładka jest własnością PKP i to oni muszą ją rozebrać, a miasto następnie wybuduje nową. Hala sportowa przy Szkole Podstawowej nr 264 jest ciągle w fazie projektu, a już jest niedoszacowana. Szkoła się rozwija i oczekiwania społeczne są duże. Sprawa Reduty Ordona też ciągnie się od lat. Chcemy to miejsce godnie upamiętnić, stworzyć tam pawilon pamięci, rodzaj muzeum. Żeby to zrobić trzeba wykupić grunty, a na to nie mamy funduszy. Utworzyliśmy zespół, złożony z historyków i przedstawicieli Ministerstwa Kultury, które udało nam się sprawą zainteresować, więc może pieniądze na wykup się znajdą. Ogłaszamy też konkurs na dwa murale o tematyce Reduty Ordona, które mają powstać w bezpośrednim sąsiedztwie tego historycznego miejsca. To bardzo bogate i ambitne zamierzenia jak na dwa lata kadencji, bo tyle zostało do kolejnych wyborów samorządowych… - A to nie wszystko, trzeba zrobić znacznie więcej. Są jeszcze remonty podwórek, na które mieszkańcy bardzo czekają, bo chcą mieć ładne, zielone otoczenie. Rewitalizacja altanek śmietnikowych, „odbetonowanie” podwórek, nasadzenie roślin – to wszystko kosztuje, ale jest konieczne dla czystości i estetyki najbliższego otoczenia mieszkańców. Dogadujemy się ze wspólnotami mieszkaniowymi, ustalamy harmonogram prac, robimy tyle ile możemy w obecnej chwili. Bardzo chciałabym zwiększyć środki na placówki wspomagania dziennego dla młodzieży, które bardzo ucierpiały w pandemii przez zamknięcie w domach i izolację od rówieśników. Jest w tej chwili ogromne zapotrzebowanie na imprezy kulturalne, spotkania, wspólne działania. Bardzo tego potrzebują nie tylko dzieci, ale także Seniorzy. Wszyscy mają dość ograniczeń i izolacji, siedzenia w domu. Chcą być aktywni, spotykać się, coś wspólnie robić. Mieszkańcom Ochoty bardzo doskwiera brak Urzędu Stanu Cywilnego. Po każdy dokument muszą jeździć do innych dzielnic, a przecież Ochota miała swój USC. I będzie miała, chcemy otworzyć go w nowej placówce przy ul. Pawińskiego 30 jeszcze w tym roku. Jest jeszcze tyle spraw ważnych, pilnych do załatwienia. Rewitalizacja parków – na Rakowcu, czy Parku Malickiego – choć trochę przydałoby się odświeżyć zieleń i małą architekturę. Place zabaw też wymagają nakładów. No i od lat nierozwiązany problem wyprostowania Alej Jerozolimskich. Kiedyś trzeba to wreszcie zrobić. Z punktu widzenia mieszkańca wszystko jest ważne, a my jesteśmy po to, żeby to zrobić. Ostatnio „gorącym” tematem na Ochocie jest płatne parkowanie. Jak Pani postrzega przygotowania do wprowadzenia SPPN? To bardzo ważna sprawa dla Ochoty. Nie jestem zachwycona działaniami ZDM. - Były prowadzone konsultacje z mieszkańcami, ale niestety, ZDM nie uwzględnił wielu postulatów. Stąd moje, jak i wielu Mieszkańców, krytyczne stanowisko odnośnie działań ZDM. Nie potraktowali nas po partnersku, pomimo kredytu zaufania, jakiego im udzieliliśmy. To smutne. Ludzie czują się oszukani rozwiązaniami, które im narzucono po konsultacjach, których tak naprawdę nie było, bo konsultowano co innego, niż potem narzucono. Abonament obszarowy dla mieszkańców za 600 zł rocznie to drogie rozwiązanie, a ma obowiązywać od 15 listopada, bo Rada Warszawy taką uchwałę przyjęła. My jako Ochota robimy, co możemy. Wprowadzamy tzw. Identyfikator ZGN, umożliwiający bezpłatne parkowanie naszym Mieszkańcom na drogach wewnętrznych, ochockich podwórkach. Ogromne plany wymagają wielkiego zaangażowania i dużo czasu. Jak pani rodzina znosi Pani awans i tyle nowych obowiązków? - To oczywiście wielkie wyzwanie i dla mnie, i dla moich bliskich. U nas wszyscy są społecznikami, każdy coś robi dla innych, mamy to we krwi. Dziadek aktywnie działa w Radzie Seniorów, syn w szkolnym samorządzie, ja także jeszcze udzielam się w radach rodziców w szkołach moich synów. Rozumieją mnie i wspierają razem z moim mężem – po prostu mam cudowną rodzinę. Też ja nie robię niczego kosztem rodziny. Kluczem do wszystkiego jest dobra organizacja. Czego Pani życzyć? Przede wszystkim wytrwałości i optymizmu. Czytaj również: Zobacz także: WSM Rakowiec wzywa do likwidacji parkometrów! Zobacz także: Grójecka 70 - kłopoty z filmowcami Zobacz także: Identyfikator ZGN - dodatkowe Strefy Mieszkańca Zobacz także: Wspólne śpiewanie hymnu odwołane! Zobacz także: Apel - pomóż kotom wolno żyjącym Zobacz także: Na cmentarzu w Palmirach zapłonęły znicze