Ostatnio było parę dni mroźnych i teraz szaleje epidemia przeziębień. Pewnie z tego powodu w poniedziałkowe południe można było ujrzeć taki obrazek na placu targowym przy hali Zieleniaka. Niestety życie musi się toczyć dalej i pewne gałęzie gospodarki mogą z tego powodu trochę przystopować, ale te co są związane ze zdrowiem, porządkiem, żywnością, owocami nabiałem, itp., powinny działać ile można. W przypadku naszego Zieleniaka, to w poniedziałki zrobiła już się jakaś tradycja, że znikoma ilość kupców podejmuje się handlu. Obroty pewnie są gorsze i dlatego nie warto dla paru miejscowych klientów wystawiać towar. Większość mieszkańców na wekendy wyjeżdża do swych rodzinnych stron i tam zaopatruje się w regionalne towary i produkty, ale co ma zrobić tubylec bez rodziny poza Warszawą? Wewnątrz hali większość stoisk - widząc brak dużej konkurencji z „pod chmurki”, wystawia może i dużo lepsze jakościowo towary, ale też w dużo większej cenie.