Często słyszy się o sensacjach drogowych, czyli o tak zwanych dzwonach na skrzyżowaniu Wawelskiej z Grójecką. Nie wiem, co to skrzyżowanie ma w sobie, że praktycznie co tydzień jest tam większy lub mniejszy wypadek. Dwa razy dziennie jeżdżę tamtędy rowerem i jakoś tylko widuję na jezdni skutki takich zdarzeń, (czyli potłuczone plastiki na jezdni). Owszem widuję niektórych kierowców, co to myślą, że są najważniejsi i im zawsze się śpieszy i sądzą, że jak pod stopą mają ileś tam koni to zawsze im się uda jeszcze skorzystać z późnego zielonego . Ale nie o tym skrzyżowaniu miałem pisać. Teraz zajmę się awarią świateł, jaką mieliśmy w zeszłym tygodniu przy skrzyżowaniu Grójeckiej z Banacha i Bitwy Warszawskiej 1920 r. Była to dość długa awaria gdyż jak jechałem do pracy o godzinie 6.00 to normalnie działały. O godzinie około 8.30 zawiadomił mnie jeden z czytelników, że bałagan jest już na skrzyżowaniu z powodu wyłączonych świateł. Wieszczył mnóstwo tak zwanych dzwonów. Wracając z pracy po 15 -stej jeszcze światła były w trakcie ustawiania przez techników i okazało się, że nie było tam żadnej kolizji. Tak, więc jednak można bezpiecznie jeździć i nawet bez świateł kierowcy mając wiele empatii w sobie i potrafili przeciskać się przez też bardzo skomplikowane skrzyżowanie. Nie było to jak widać łatwe, ale dali radę. Czytaj również: Zobacz także: Obchody Powstania na Ochocie to zbiorowa lekcja historii Zobacz także: Mostki w parku Szczęsliwickim czeka remont Zobacz także: A może miód z Ochoty? Zobacz także: Burmistrz Włoch zaprasza do rozmów przedstawicieli RKS Okęcie