Całe życie łapie ryby po to, aby je jeść. Aby je łowić poświęcam dużo czasu, aby w jeziorze, w którym je łowie była czysta woda, regularnie donoszę na wszystkich kłusowników, dorzucam się do akcji zarybiania i płace składki na PZW, który też robi wiele ( acz mógłby robić więcej) na rzecz czystości wód. Niestety nie mam czasu, aby pojechać na moje ukochane Mazury, aby przed świętami złowić trzy wymiarowe karpie. [middle1] Czytam codziennie jak to pod naporem różnej maści aktywistów i ekoterorystów sklepy wycofują się ze sprzedaży świeżych karpi. O rezygnację ze sprzedaży żywych karpi od lat apeluje Klub Gaja, a kampanię Jeszcze żywy KARP wspierają różni aktorzy i celebryci. Sprzedaż żywych karpi to peerelowski i przestarzały zwyczaj, który powoduje ogromne cierpienie tych zwierząt. Zmiana społeczna to długofalowy proces. [...] To my konsumenci możemy zmienić los karpi, które traktowane są jak przedmioty, przerzucane z pojemnika do pojemnika, kaleczone i sprzedawane w plastikowych reklamówkach pozbawionych wody. Im więcej klientów napisze listy do sklepów z apelem o wycofanie sprzedaży żywych karpi, tym szybciej sklepy podejmą taką decyzję - piszą o swojej akcji przyjaciele zwierząt, którzy pewnie uważają, że na wigilię mam zajadać kiełki z kaszką manną popijając melisę na uspokojenie. Wszak sprzedaż żywego karpia obecnie jest uwarunkowana różnymi mądrymi i głupimi przepisami. Po zapoznaniu się z nimi nie trudno stwierdzić, że ryby transportowane i sprzedawane w takich warunkach nie cierpią. Tak więc, to, o czym piszą aktywiści na rzecz zjadania kiełków jest od czapy. Grzebiąc w komentarzach pod tego tupu newsami ( są zdecydowanie niemiłosierne dla ekogamoni) znalazłem taki o to: Juras 11.12.2018, 20:29 A te gwiazdy zajadają łososiem pewnie? Bo one są humanitarnie hodowane? Szkoda słów! Ten świat schodzi na psy, karpia nie można, grzybów niedługo zakaża zbierać, bo niszczy się ściółka, ludzie, co z tym światem się dzieje... Pragnę pocieszyć pana Jurasa i innych normalnych ludzi. Podczas sprzedaży żywych karpi w Tesco ( brawo razem z Carrefour i Kaufland nie boją się ekogamoni) ustawiła się kolejka, w której trzeba było stać ponad 3 godziny. Jak za komuny. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu kupię żywego karpia w Hali Banacha lub na Zieleniaku, bo nasi kupcy są normalni i gdzieś mają zwolenników zjadania kiełków.