Już koniec terminu na oddawanie głosów w budżecie partycypacyjnym lub nazwanym obywatelskim, więc artykuł nie zaszkodzi we frekwencji, więc można go już publikować. Z założenia jest to szczytna inicjatywa, ale posiadająca wiele wad. Budżet to jest jakiś procent tego, co miasto i dzielnice wydawać musi na cele infrastruktury, remontów, kultury, zieleni i inwestycji. Tym budżetem dysponują najbardziej zajadli aktywiści, którzy chcąc zaistnieć i przypodobać się wąskiej grupie potencjalnych wyborców. Coś tam wymyślą i zachęcą okolicznych mieszkańców do głosowania (nie ma możliwości oprotestowania pomysłów szkodliwych) i tak publiczna kasa idzie na zbytki dla tych, co mają pracowitych aktywistów. Ci, co nie mają takich ludzi na stanie muszą obejść się smakiem gdyż natury nie da się oszukać –jak jednemu dasz to dla drugiego na pewno nie wystarczy. Pieniądze na te cele są priorytetem i wygórowane stawki za każdy mebel (ławka czy słupek) już nie są do negocjacji. Tak, więc każdemu taki układ pasuje, gdyż jak dużo się niby robi to i na „rozkurz” środki się znajdą. Ja się zastanawiam- a co z resztą pieniędzy na podobne cele, co pozostają w dyspozycji urzędu. [middle1] Mam takie wrażenie, ze dzięki dobrej propagandzie tych zbawców części mieszkańców to dzielnice i Warszawa to praktycznie już nic nie robi poza paroma spektakularnymi inwestycjami typu jajo na Plac Pięciu Rogów, instalacja gruzu na Ursynowie czy sławne kibelki w parkach za 650 tys. zł.. I tak od lat obserwuję starania (w budżecie) podwórka przy Majewskiego 15 i Siemieńskiego 14 żeby pozbyć się popękanego asfaltu i porastającej trawy. Niestety nie maja szczęścia. I jak mają się czuć mieszkańcy tych dwóch ogromnych bloków jak przegrywają z podwórkami gdzie najwyżej jest z 50 rodzin? Ja dodam od siebie przy okazji swoje podwórko, na którym podobna sytuacja. Jest niewiele oczekiwań w stosunku do tego miejsca, gdyż jest to „przelotowe” podwórko i nie ma co tam robić jakiś kieszonkowych parków. Wystarczyłoby trochę ten asfalt ogarnąć i dostawić ze dwie ławki plus zobowiązać Policję, aby od czasu do czasu nie bała się zajrzeć w to miejsce. Jakby coś im się miało coś przykrego stać to chętnie im pomogę. Na koniec jeden kwiatek. Pomysł z budżetu pewnie. Na środku chodnika poidło na skrzyżowaniu Dickensa z Grójecką. Czy to zrobiono na złość pieszym, czy na złość rowerzystom, których tam nie powinno być, ale są, bo się boją jak zwykle ruchu ulicznego. Nie można było takiego wynalazku postawić bliżej krawężnika przy trawniku? No cóż kierowcy mają progi, piesi słupki i meble nagle wyrastające na środku chodnika a rowerzyści i jedno i drugie. Czytaj również: Zobacz także: Walne Zgromadzenie Członków WSM Ochota - oczekiwanie na zmiany Zobacz także: Nielegalne graffiti – czy burmistrz zamaluje i naprawi wszystko? Zobacz także: Zautomatyzowana dostawa dla wandali w lokalu miejskim Zobacz także: Opaczewska 57 - ochocki ratusz milczy Zobacz także: Graffiti może być ładne i zastąpić zwykłe bazgroły Zobacz także: Wilku WDZ w Przystanku Książka! Zobacz także: Reduta Ordona bez donic Zobacz także: Nielegalne graffiti - weźmy się za konkrety! Zobacz także: Grafficiarze wylądowali w areszcie i usłyszeli zarzuty Zobacz także: Drugi Uważny Tydzień w Szkole Podstawowej nr 264 Zobacz także: Placyk zabaw w Parku Zaslawa Malickiego Zobacz także: Jeszcze nie otwarte a już się zestarzało !? Zobacz także: Szczęśliwicka będzie zamknięta Zobacz także: Czy nie dało się inaczej?