Ulica Spiska to niewielki kawałek przedwojennej Warszawy zapisany na kartach Historii z uwagi na Powstanie Warszawskie. Jej podwórka wyglądają tak jakby zatrzymał się na nich tamten czas. Kameralne i z klimatem choć ząb czasu widać tu na każdym kroku. Rozsypujące się schodki pomiędzy posesjami, a zamiast utwardzonego podłoża dziury w kruszącym się betonie i ziemia, która w porze deszczowej zamieniała się w błoto. Bezpieczne dojście wtedy do altanek śmietnikowych suchą nogą graniczyło wręcz z cudem. Taki właśnie obraz przedstawiałam urzędnikom przez kolejne lata prosząc o pilny remont. Miałam wrażenie walenia głową w ścianę. Również rodzimi mieszkańcy dobijali się do włodarzy dzielnicy ponawiając prośby każdego roku. Obietnice wstawienia do planu remontów były ale na tym się kończyło. Drgnęło coś w październiku ubiegłego roku kiedy udało mi się doprowadzić do wizji lokalnej z udziałem Lucyny Kowal, dyr. Zakładów Gospodarowania Nieruchomościami. Gołym okiem widać było że dalsza zwłoka odbije się czkawką nie tylko ZGN ale i Urzędowi Dzielnicy. Chociaż było jeszcze pod górkę to udało się mi pokonać trudności. Dzisiaj jest już dokumentacja i projekt rewitalizacji podwórek w budynkach Spiska Nr. 6, 8, 10 i 14. Został on poddany też – jak utrzymuje dyr. techniczny ZGN Tomasz Turek - konsultacjom społecznym. Mieszkańcy nanoszą na niego swoje uwagi. Konsultacje kończą się 15 marca. Po naniesieniu na projekt ewentualnych poprawek natychmiast ogłoszony zostanie przetarg na jego wykonanie. Same prace remontowe prowadzone będą w lipcu i sierpniu. Trzymam kciuki by podwórka odzyskały dawny blask i by nie zabrakło na nich zieleni. Te maleńkie, unikatowe już enklawy wymagają bez wątpienia wyjątkowej dbałości oraz pielęgnacji w takim molochu jakim staje się współczesna Warszawa. Pozostaje mieć nadzieję że podwórko kamienicy Nr. 12 zwróconej właścicielowi oraz filii Wyższej Szkoły Pedagogiki Specjalnej pod Nr. 16nie będzie odstawało od pozostałych. Czego mieszkańcom ulicy Spiskiej i sobie samej życzę.