Ponad czterdzieści lat temu inżynier Karwowski z majstrem Maliniakiem wybudowali nam Dworzec Centralny wraz z rondem pod skrzyżowaniem alej Jerozolimskich i Marchlewskiego. Były to czasy, kiedy aktywiści Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i stronnictw sojuszniczych podejmowali trud w imię wyższych celów, jakim była budowa socjalistycznej ojczyzny. Dzisiaj ich ideowi spadkobiercy aktywiści miejscy uważają, że trud inżyniera Karwowskiego i Maliniaka szedł na darmo, ponieważ w centrum Warszawy samochody nie mogą mieć ułatwień i wiadukt nad rondem trzeba rozebrać. A tak poważnie to najnowszy pomysł aktywistów, aby wybudować naziemne przejścia dla pieszych, poustawiać przeszkody na obu głównych arteriach komunikacyjnych miasta w postaci donic, ścieżek rowerowych i szerokich chodników staje się faktem. Jednak to nie koniec ich marzeń. Na FB jeden z działaczy domaga się rozebrania estakady nad rondem, w czym sekundują mu inni aktywiści. Argumentacja jest prosta: Przede wszystkim dwie rzeczy: niepotrzebnie zwiększa przepustowość dla komunikacji indywidualnej akurat w tym miejscu, gdzie powinno ją się w celach strategicznych z uwagi na kierunek rozwoju centrum miasta ograniczać (przenosząc ruch na obrzeża miasta), oraz zwyczajnie jest obiektem niepożądanym architektonicznie, zabierającym zbyt dużo miejsca z przekroju ulicy, nie pozwalając na jej ucywilizowanie i estetyzację. I tyle. Prawda, że proste i na temat. Miasto Jest Nasze, Ochocianie i inni im podobni aktywiści miejscy nie kryją swoich zamiarów. Mieszkańcy mają pozbyć się samochodów. w tej decyzji mają im pomóc takie pomysły jak rozebranie wiaduktu przy Dworcu Centralnym. Czytaj również: Zobacz także: Parking na rogu ulic Pawińskiego i Trojdena Zobacz także: Parking Reduta Ordona? Zobacz także: Głazy na Ochocie - są ładne, ale czy bezpieczne?