Co panią skłoniło by po raz kolejny ubiegać się o mandat radnej? Dobre pytanie. Sama ostatnio coraz częściej sobie je zadaję. Jednak fakt, że tyle jest ciągle problemów do rozwiązania i spraw do załatwienia, począwszy od tych ludzkich dnia codziennego, a skończywszy na ważkich, wybiegających w przyszłość, że aby je ogarnąć, pchnąć do przodu to wiem, że trzeba być w środku wydarzeń. Tam gdzie zapadają decyzje. Z jakimi sprawami najczęściej zwracają się mieszkańcy? Dominuje troska o jakość i czystość otoczenia oraz niezadawalający stan zieleni. Dla osoby starszej, ruchome płytki chodnika i wyrwy lub niedostateczne zabezpieczenie zimą przed ślizgawicą to sprawa wymagająca natychmiastowej interwencji. Strach przed upadkiem, to strach przed jego konsekwencjami. Dlatego z uporem godnym lepszej sprawy wskazuję te miejsca i domagam się ich naprawy. Była pani członkiem Zespołu do spraw budżetu partycypacyjnego, czy zdaniem pani zamysł władz Warszawy w jego utworzeniu był trafiony? Pozytywnie oceniam sam pomysł jego utworzenia. Aktywność mieszkańców Ochoty była silną stroną tego projektu. Do dzielnicy wpłynęło 168 wniosków. Teraz najważniejszą sprawą jest tą aktywność podtrzymać. Zarówno na etapie publicznej dyskusji na temat realizacji zwycięskich wniosków jak i zaangażowania w pracę samorządu. Co konkretnie ma pani na myśli? W krótkim, okresie trwania prac nad projektem do budżetu partycypacyjnego -, zdecydowanie wolę określenie obywatelskiego, ujawnili się ludzie gotowi angażować się czynnie w żywotne sprawy naszej dzielnicy. Ochocka Wspólnota Samorządowa odnotowała poważny przypływ osób gotowych do współpracy. Z dużą satysfakcją mogę dziś powiedzieć, że szereg z nich, największych społeczników, znalazło się na naszych listach kandydatów w najbliższych wyborach samorządowych. Dla nich i dla mnie Ochota, to mała ojczyzna. Wróćmy proszę na pani „własne podwórko” ,co o tym budżecie mówią mieszkańcy? Trafnie pani to ujęła. Właśnie podwórka, tereny międzyosiedlowe, skwery i te skrawki ziemi przy budynkach oraz wzdłuż ulic oraz zły stan chodników, zdominowały wnioski do budżetu. Tym samym ujawniając ogrom zaniedbań i tyleż samo oczekiwań. Lwią część stanowiły też place zabaw i siłownie na świeżym powietrzu. Ta strona rekreacji dzieci ale i osób dojrzałych jak i starszych stała się dziś dla wielu z nich priorytetem. Dla mnie temat ten jest równie istotny jak duże inwestycje dzielnicowe czy miejskie. Co pani w tej materii udało się dla dzielnicy zrobić? Może zabrzmi to zbyt nie skromnie ale na przestrzeni lat, kolejne place zabaw o które walczyłam, stały się faktem m.in . na pewno w Zieleńcu Wielkopolski. Kopińska 42,36 A, Szczęsliwicka19, Kaliska 1 to już przeszłość, wciąż żywa kiedy patrzę na to pięknie, wręcz modelowo zagospodarowane pod każdym względem podwórko. Podobnie chciałabym powiedzieć o podwórkach Spiska 6,8,10.14. Wallka o ich remont trwała kilka lat. Byli tacy koledzy i koleżanki w Radzie, nie mówiąc już o urzędzie i ZGN, że tych moich wystąpień mieli po kokardę. Jaki jest efekt tych zabiegów? Podwórka, po remoncie, wyglądają okazale i nie można zaprzeczyć, że jest to ogromny krok do przodu cywilizujący „wczorajsze” zaplecze przedwojennych kamienic. Dzisiaj chciałoby się zapomnieć kilkudziesięcioletnie zaniedbania dzielnicy i katastrofalny stan tych podwórek, złe ich odwodnienie i grząską, błotnistą ziemię, jedyną drogę prowadzącą do śmietnika. Lada moment, choć razem z mieszkańcami przyszło nam kopać się z koniem, nastąpi ich odbiór. W obu przywołanych przypadkach konstruktywna rola mieszkańców jest nie do ocenienia. A jaka jest rola gazety, którą blisko dwadzieścia lat pani współredaguje? Szpalty Informatora to swoisty hyde park dla naszych czytelników. Dzięki temu na światło dzienne przebijają się sprawy żywotne ochockiej społeczności. Weszłam na portal Informatora Ochoty i Włoch, przejrzałam jego archiwum. Roi się tam od pani artykułów w tym dotyczących, m.in ., terenów zielonych na Ochocie. Czy na tym polu pani działalności zaszły jakieś zmiany? Nadal jestem wielką orędowniczką budowy parku Zachodniego. To moje dziecko. Lata temu, wespół z Grzegorzem Wysockim i dwoma kolegami – obaj są radnymi – ukuliśmy ideę jego powstania i zaprezentowaliśmy ją na konferencji prasowej. Krok po kroku z ogromną determinacją by wydrzeć miastu tą ziemię, pokonując wyboistą drogę, mając za orędownika „Informator” i mieszkańców Ochoty udało się doprowadzić do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj. A tak na marginesie, nie wszyscy pamiętają, lub nigdy nie widzieli rozległej, zakrzaczonej i zasypanej odpadami przestrzeni, którą strach było przejść do Dworca Zachodniego. Na jakim etapie zaawansowania jest obecnie to „ dziecko”? W Studium Rozwoju dla m. st. Warszawy obszar ten zapisany jest jako „zieleń parkowa urządzona” ! Udało ochronić się ją również podczas kolejnych zmian tego Studium w obrębie Ochoty. Pomysł mój aby, mówiąc kolokwialnie, obsikać ten teren i ująć go we wniosku do budżetu partycypacyjnego okazał się strzałem w dziesiątkę. Wnioskodawczynią została Teresa Zawisza-Witosławska. W przyszłym roku, 2015, dzięki głosom mieszkańców, projekt wykonawczy tego parku musi stać się faktem. Będziemy wspólnie tego pilnować. Czy to daje gwarancję jego realizacji? Za parkiem opowiedziało się ponad 1700 mieszkańców. Trudno będzie wyprowadzić Ich w pole. W środę piątego listopada, w liceum Edwarda Dembowskiego o godz.18.00 z inicjatywy Informatora Ochoty, spotkają się mieszkańcy aby porozmawiać o swojej wizji parku. Odnoszę wrażenie, że pani uwaga skoncentrowana jest głównie na zielonych, dających oddech mieszkańcom terenach. Ma pani w dużej mierze rację. Zieleń to płuca miasta i jego mieszkańców. Nigdy nie jest jej za dużo. Te płuca narażane są każdego dnia poprzez brak rozwiązań komunikacyjnych miasta. Ponad dekadę mówi się o budowie obwodnicy Warszawy. Skupmy się od jutra na małej obwodnicy śródmiejskiej! Domagam się tego każdego roku na forum rady. Planowana dla obszaru placu Zawiszy, tunelem poprzez Raszyńską , po Pomnik Lotnika w ramach przyznanych Polsce do 2020r. funduszy europejskich, musi wejść od zaraz w fazę realizacji. Należy stworzyć barierę dla spalin i hałasu nękającego mieszkańców tego rejonu. A ulica Niemcewicza jak i Wawelska nie może być w nieskończoność ulicą Marszałkowską. Dziękuję za rozmowę, trzymam kciuki i życzę powodzenia.