Reklama

Odszedł Czesław Łukasik - naoczny świadek z Pęcic

27/01/2020 00:29

Odszedł jeden z ostatnich uczestników bitwy pod Pęcicami. Pan porucznik Czesław Łukasik miał 94 lata. Był członkiem Środowiska Żołnierzy IV obwodu Armii Krajowej. Do końca spotykał się z młodzieżą i działał na rzecz środowiska. Pan Czesław był niezwykle pogodnym człowiekiem. Dzięki niemu moja świadomość tego do działo się w Pęcicach miała bardzo konkretny i namacalny kształt. Żegnaj żołnierzu! Mój drogi nauczycielu.

Jak został żołnierzem?

"Na Barskiej widziałem chłopaków z opaskami, wśród nich był kolega z mojego domu. Spytałem: »Bolek«, co tu się dzieje?”. Odpowiedział: „Powstanie wybuchnie za chwilę. Krzyknąłem, że ja też idę do Powstania! I tak stałem się żołnierzem, złożyłem przysięgę. Nie pamiętam, jak brzmiała, ale składałem przysięgę na służbę narodowi polskiemu. Zostałem tam, ale bez broni, bez niczego. Później [1 sierpnia około osiemnastej] otrzymaliśmy zawiadomienie, żeby wycofać się z Barskiej, znaleźliśmy się, więc się na ulicy Słupeckiej. Chłopcy przynieśli pudełka z granatami, „sidolówkami”. Dostałem dwa takie granaty, wytłumaczono mi, jak się nimi posługiwać. Tak zostałem wcielony do plutonu 406."

Jak uratował się w Pęcicach?

"... Może upłynęła godzina, półtorej, kiedy Niemcy wyszli z psami i z karabinami. Wyłuskiwali nas wszystkich po kolei. Przyprowadzili nas do parku w Pęcicach i tam postawili nas pod ścianą. Spędzili również wszystkich ludzi z okolicznej wioski. Stałem koło gospodarza z tej wioski, sołtysa. Napisałem mu adres na pudełku od papierosów, by zawiadomił moich rodziców. Staliśmy wszyscy razem jakiś czas, później jednak Niemcy oddzielili nas od mieszkańców wsi – ich popędzili dalej do jakichś obór. Trzymali nas pod tym budynkiem do czternastej, później wpędzili do piwnicy pałacu w Pęcicach. Stamtąd po jakiejś pół godzinie, przychodzili i po dziesięciu wybierali. Nie było szansy ucieczki. Tak się złożyło, że ja zaryzykowałem i miałem wiele szczęścia. Był tam w piwnicy piec od chleba, zapytałem, czy ktoś próbował wejść do tego pieca, by spróbować się ratować. „A bo to warto?”– odpowiedzieli. Ja natomiast oznajmiłem – „Spróbuję, może mi się uda”. I wszedłem do pieca, słyszałem jak Niemcy zabierali moich kolegów. Ludzie się modlili. Nie widziałem rozstrzeliwań, ale słyszałem strzały.

...............................Spróbowałem się wydostać na zewnątrz. I co dziwne, nie wiem, chyba Opatrzność musiała nade mną czuwać, chodziłem w piwnicy, koło śpiących Niemców przy radiostacji, a nie budzili się. Myślałem, że może okienkiem wydostanę się z piwnicy, ale to okazało się niemożliwe – okno było zakratowane. Wróciłem. Zauważyłem, że znajduje się tam wejście, z ziemi na taki wyższy parter i do piwnicy. Czekałem, aż Niemiec zmieni się na górze, żebym mógł się wydostać. A deszcz wtedy padał solidnie. Jak drugi przyszedł go zmienić, to ja pomalutku się wydostałem. Przeszedłem koło czołgu, dostałem się do pobliskiej wioski."

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do