Kilka lat już opisuję stan ładu i bezpieczeństwa na ulicach i wokół nich . Często bez ładu i składu czepiam się jakości pracy służb mundurowych. Tym razem będzie podobnie ,gdyż w tej kwestii poza wykresami u komendantów nic się nie zmieniło . Może widzę to zbyt krytycznie ,ale niestety napotykam się tylko na same złe przykłady . Przytoczę ostatnie przykłady – w piątek wracając z pracy natknąłem się na samochód który był zaparkowany centralnie na zawężonej do półtora metra drodze rowerowej. Jako że w tym miejscu inżynier ruchu drogowego postawił bezwzględny zakaz ruchu rowerowego na ulicy, musiałem omijać ten samochód po trawniku. Uznając tego zawalidrogę za typowego złośliwca postanowiłem skorzystać z przywileju zgłoszenia tego faktu do Straży Miejskiej . Zgłoszenie przyjęto o 14,56 z wyraźnym zrozumieniem . Jako że byłem też uczestnikiem wielu spotkań na temat bezpieczeństwa na dzielnicach i jak „dzieciak” chciałem sprawdzić czy wiadomości wyniesione z takich spotkań są rzeczywiste to postanowiłem że zaczekam w pobliżu miejsca zdarzenia. Po około 20 minutach podjechał jeszcze jeden samochód i zaparkował obok na trawniku przy zatoce przystankowej. Tak więc były już dwa –jeden WW Transporter i drugi Fiat Panda. Zadzwoniłem ponownie i dyżurna od razu rozpoznała wcześniejsze zgłoszenie i obiecała szybka interwencję . Po paru minutach zauważyłem ze zdziwieniem że jedzie radiowóz ale Policji(czyżby sprzedali zgłoszenie ?) niestety zrobił rundkę wokół źle zaparkowanych samochodów i oddalił się bez zatrzymywania się w stronę skąd przyjechał. Za chwilę wrócili właściciele Fiata Pandy i odjechali. Odczekałem jeszcze z 10 minut (razem 40 minut) i o dziwo podjechał radiowóz Straży Miejskiej . Zatrzymali się w zatoczce przystankowej i NIC dopiero po 3 minutach włączyli awaryjne światła(powinni niebieskie –skoro interwencja) postali jeszcze trochę i bez wysiadania z samochodu oddalili się . Nie wytrzymałem i zadzwoniłem ponowni(już po 50 minutach) , lecz tym razem trafem na jeszcze innego dyżurnego , który to zaprzeczył że to nie był ich radiowóz – gdyż nie ma zgłoszenia. Na moje pytanie o średni czas na interwencje otrzymałem niegrzeczną odpowiedź że nie ma czegoś takiego . Gdy powiedziałem ze na Ochocie na debacie o bezpieczeństwie komendant szczycił się że ma średnio 12 minut(dlatego chciałem to w Realu sprawdzić) to otrzymałem ponowne zaprzeczenie że czegoś takiego nie ma i że na Ochocie może być ale u nich (Bielany) to nic takiego nie istnieje . Zmarznięty i wściekły sam na siebie i swoją naiwność, wróciłem na swoja dzielnicę gdzie obraz nie lepszy (co prawda dziki u nas nie łatają) ale doświadczenia mam podobne zgłaszając samochody na ulicy Grójecka 126 . Skuteczność tych zgłoszeń jest znikoma skoro do dnia dzisiejszego potrafi tam stać nawet i osiem samochodów . Niedługo będzie tam otwarta wojna o miejsca parkingowe (w niedozwolonym miejscu) –tak jak na początkowym fragmencie ulicy Majewskiego od strony Korotyńskiego gdzie sąsiedzi sąsiadom spuszczają powietrze z kół. Okolice „Zieleniaka” dalej zaparkowane jak w Sajgonie --w niedozwolonych miejscach nawet podwójnie , a nasza dzielna Policja znowu w sobotę 17 grudnia „czyściła” tylko te samochody które to, odważyły się skrócić sobie drogę z Majewskiego na Siemieńskiego po prywatnej drodze” Veoli”. Tak więc dalej widać że służby nasze nie mają recepty na rzeczywistą poprawę swojego wizerunku i teraz nie dziwie się (choć dalej nie zgadzam się na takie postępowanie)prezesom i społecznikom którzy widząc nieporadność służb i niemożliwość ich zmotywowania poddają się modzie słupkowania czego się da. Mimo takich usilnych starań niestety przegrywamy i zawsze słupków będzie za mało, jeżeli nie zrozumiemy że nie tędy droga.