Reklama

Rowerem po ulicy Banacha.

13/01/2017 06:45

Droga dla rowerów na ulicy Banacha jest jedną z najbardziej użytkowanych w Warszawie. Statystyki przejeżdżających rowerzystów są na niej rekordowe i niestety robi się trochę momentami ciasna . Przejazd z Pola Mokotowskiego odbywa się w lecie jak na zakorkowanych ulicach . Przez większość dnia przejazd przez skrzyżowanie z ulicą Żwirki Wigury na jednych światłach graniczy z cudem . Wjeżdżając na drogę już na ulicy Banacha ,przekonujemy się że statut tej drogi nie jest w pełni zgodny z drogą dla rowerów . Na przeważającej długości jest to droga rowerowa przylegająca bezpośrednio do chodnika bez żadnej wyraźnej separacji przez co trzeba podwójnie uważać na zachowanie pieszych . Co prawda znaki drogowe pokazują kto gdzie powinien się poruszać ,ale wytłumaczcie to krewkiej babci z laską ,lub wygolonemu „ karczychu „. Mimo tego nie jest najgorzej do ulicy Ludwika Pasteura ,gdzie trzeba pilnować Uniwersytet Warszawski aby w porę przycinał swój żywopłot skutecznie ograniczający widoczność na skrzyżowaniu . Czerwone cienkowarstwowe malowanie przejazdów rowerowych nie zdaje egzaminu –samochody swoimi oponami ścierają je w ciągu kilku miesięcy przez co traci ono swój ostrzegawczy charakter. . Przejazd na ulicą Wolnej Wszechnicy już jest trochę bezpieczniejszy ,ale radziłbym zachować ograniczone zaufanie do kierowców (nie tylko rowerzyści potrafią być nieobliczalni). Dalej o dziwo pokazuje się nam znak że znajdujemy się na drodze dla rowerów , lecz znak ten stoi sobie dla zmyłki . Co to za droga rowerowa jak co kawałek wymalowane są przejścia dla pieszych tak, że nawet znak poziomy P-23 (rower) na asfalcie ledwo się mieści między przejściami . Niedawno dopiero zlikwidowano na końcu słup ogłoszeniowy usytuowany na końca drogi dla rowerów. Może to „pierwsza jaskółka” wieszcząca nam, że może władze myślą ulżyć rowerzystom i dobudować przejazd przez Grójecką. Póki co polecam kulturalnie zsiąść z roweru i kawałek przemaszerować aby udowodnić, że rowerzysta też potrafi chodzić . Co prawda dalej jadąc trzeba częściej to robić ,ale po drugiej stronie (Bitwy Warszawskiej 1920 r.) jest już taki „wynalazek” gdzie nie trzeba . Schodzenie z roweru od czasu do czasu nie boli , a nawet jest higieniczne dla pewnej części ciała która wraz z żelowymi wkładkami może się odparzyć. Od czasu do czasu zmiana pozycji jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Reklama

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do