- W odpowiedzi na pani interpelację w sprawie nieruchomości położonej przy ul. Włodarzewskiej 21, użytkowanej między innymi jako pralnia chemiczna informuję, - pisze v-ce burmistrz Żbikowski – że w stosunku do w/w nieruchomości toczy się postepowanie przed Sądem Okręgowym w Warszawie odnośnie wydania tej nieruchomości na rzecz m. st. Warszawy przez byłego użytkownika tej działki. Do czasu wydania prawomocnego wyroku oddającego tą nieruchomość m.st.Warszawa Urząd Dzielnicy Ochota nie może rozporządzać w/w działką. To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia kuriozalna odpowiedź na interpelację radnego. Mogłabym podobne sypać jak z rękawa. Tymczasem problem jest i jak wynika z pracy naszych sądów, trwać może jeszcze dobrych kilka lat. W jednym z ostatnich wydań Informatora zobrazował go ( Willa na Harfowej) kolega redakcyjny, Tomek Kłos. „Niespełna 20 m od eleganckiego apartamentowca, vis a vis Parku Szczęśliwice pod nr. Włodarzewska 21 straszy przechodniów rozwalający się pawilon, prawdopodobnie po dawnej pralni. Powyrywane kraty okienne, okna, drzwi. W środku szereg pomieszczeń ziejących grozą, a w nich stosy cuchnących szmat zmieszanych z innymi odpadami - butelki po wódce, denaturacie, resztki krzeseł, foteli i wszelakiego rodzaju rupiecia oraz wszechogarniający fetor. Aż strach pomyśleć co będzie jak przyjdą upały. Wokół tej j posesji piętrzą się resztki rozwalonego muru.. Góry śmieci od strony Harfowej i resztki wrośniętej w drzewo siatki ogrodzeniowej. Liczne krzaki oraz brak oświetlenia czyni to miejsce niebezpiecznym, szczególnie po zmierzchu. „ Upały już mamy, a śmieci i bakterie na Włodarzewskiej pączkują wraz ze wzrostem temperatury. Zimną krew wykazuje tylko Zarząd Dzielnicy i radny Lech Barycki, dla którego Włodzrzewska jest matecznikiem w najbliższych wyborach samorządowych. Lechu, zrób coś z tym śmierdzącym jajem, wiem, że jak chcesz to potrafisz. Anna Zbytniewska