Było tylko 72 uczestników (lata temu frekwencja była wyższa) lecz tym razem urozmaicono przejazd zgodnie z tradycją - był Mikołaj, była ubrana przepisowo choinka ze światełkami, a i większość uczestników ubrała swoje rowery świątecznie. Kolorowa kolumna rowerzystów była atrakcją ,szczególnie na Trakcie Królewskim, gdzie bardzo dużo (ciasno na chodnikach) mieszkańców i przyjezdnych postanowiło przewietrzyć się na spacerze na pięknie udekorowanej części Warszawy. Mogli podziwiać taką kolumnę i zastanowić się ,jak to jest możliwe w takim klimacie używać roweru o tej porze? Na to jest prosta odpowiedź - nie ma złej pogody, jest źle ubrany rowerzysta . Na zakończenie 16 kilometrowego przejazdu po Praskiej stronie Warszawy , Mikołaj wszystkim grzecznym rowerzystom rozdał po małym upominku . Ktoś może zarzucić ,że na pewno wszyscy nie byli grzeczni , śmiem twierdzić że akurat Ci ludzie co przyjeżdżają na Masę w większości krzewią bezpieczną i kulturalną jazdę zgodnie z obowiązującymi przepisami . Nie jeżdżą po chodnikach i przejściach dla pieszych i widoczność (oświetlenie) dla nich jest priorytetem . Szczególnie przy niesprzyjającej aurze tylko tacy uczestniczą w takich przejazdach , w lecie przypadkowych trafia się w takiej grupie więcej , ale właśnie Masa ma za zadanie krzewić bezpieczną i kulturalną jazdę . Może dlatego frekwencja na masach spada ,gdyż w obecnych czasach gdzie większość młodzieży uważa ,że lepiej na wszystkim się zna i nie przyjmuje narzucania pewnych zasad . Niektórzy uznają że, jak ma prawo jazdy to już jest ekspertem , a później okazuje się że boi się ruszyć innym pojazdem, niż oblachowany czterokołowiec. Znając swoją kulturę i zachowania swoje i innych uczestników ruchu czterokołowego, są pierwsi co krzyczą żeby budować jak najwięcej odosobnionych (bardzo drogich) ścieżek rowerowych , ponieważ boją się swoich kompanów za kierownicą . I tak powstaje błędne koło gdzie kierowcy uważają że rowery powinny jeździć osobno - najlepiej po chodnikach , piesi chcieli by rowerzystów na jezdnie wygnać . Kierowcy martwią się że buduje się drogie ścieżki ,jak dziurawe jezdnie, rowerzyści niechętnie korzystają z tych zygzakowatych ścieżek prowadzących donikąd (przykład Targowa) , i piesi zdenerwowani jak wydzwania się na nich jak zapomni się i wejdzie na obszar dla rowerzystów. Po prostu walka trwa o każdy metr jak u prymitywnych ludzi w dżungli- jakie jest miasto . Musimy jakoś pogodzić wszystkich ze wszystkimi ,a nie podjudzać jednych na drugich.