Jak co roku miewam dziwne i może nie na miejscu wątpliwości związane z trafnością i ilością pomocy świątecznej dla potrzebujących. Nauczony złymi doświadczeniami (czasów zamierzchłych )–stanu wojennego i pomocy nie zawsze tym co najbardziej potrzebowali i słysząc w TV relacje z co raz to nowych miejsc i terminów uroczystych wigilii zacząłem zastanawiać się –skąd bezdomni mieli informacje ? Jakoś wydaje mi się ,że bezdomni raczej nie posiadają kont na Fb lub Twitterze i nie jest to dla nich jedyne pragnienie posiadania. Plakatów na mieście też nie widziałem a pocztą pantoflową nie zawsze i nie do wszystkich jest możliwość dotarcia ,ze względu na to ,że bieda zawsze jest skrzętnie skrywana. Na ostatnim przykładzie z tunelu przy dw. Zachodnim na Prymasa Tysiąclecia ludzie Ci co zamieszkali w towarzystwie niezliczonych książek raczej nie opuszczą swoich skarbów jedynych jakie im pozostały na jednorazową korzyść napełnienia żołądka specjałami radującymi podniebienie. Nie mniej jednak pomoc najbiedniejszym z roku na rok coraz to w większej liczebności występuje i jest to miarą co raz to większej odpowiedzialności społeczeństwa za wszystko co się dzieje dobrego i niedobrego wokół nas. Dobrze ,że są organizacje charytatywne i one pośredniczą pomiędzy nami ( w większości krępujących się ludzi pomagać osobiście)i tymi potrzebującymi . Jest to może jakaś forma przełamywania swoich niedoskonałości ,ale i również zadośćuczynienia za to ,że zbudowaliśmy wokół siebie niezliczone bariery (nie tylko jak na załączonych obrazkach bariery architektoniczne)i nawet jak tradycja nakazuje ugościć zbłąkanego wędrowca , to nie da rady. Płacimy za skuteczną ochronę i nawet nie podzielimy się opłatkiem z człowiekiem ,który dzielnie ochrania nasz „mir domowy” i nie dopuści takowego wędrowca. Nie wiem jak to jest z naszym pomaganiem ,ale ja pomimo ,że w tym roku trochę więcej przekazałem na pomoc ,to jednak jakoś uważam ,że zbyt mało i było to zbyt płytkie i na resztę roku na pewno nie wystarczy.
