Było upalnie i duszno, więc przyroda od czasu do czasu lituje się nad nami nieborakami i przynosi trochę deszczu. Jako, żeby artykuły były na miarę Pulitzera trzeba szokować i wyolbrzymiać i okraszać trochę seksem i lejącą się krwią, więc to zrobię i ja. Po paru większych kroplach deszczu porobiło nam się na ulicach niewielkie zalewy i jeziorka, z których woda nie miała gdzie spłynąć. Architekci i specjaliści od drogownictwa to nie byle jakaś tam kasta przypadkowych ludzi i jak projektowali nam te bardzo drogie ulice to raczej wszystko przewidzieli i takie opady były brane pod uwagę. Tylko, co z tego jak wszędzie jest tak samo jak u nich. Byle, kto na taką robotę się nie załapie (musi być ktoś znany z polecenia szwagra albo kuma), później wykonawca wybrany w specjalnym przetargu też z polecenia i z koneksjami i zaplanowane studzienki tak zrobi, że będą powyżej lustra wody. Kuma ty inspektor odbierze i później w konserwację i czyszczenie też zaprzyjaźniona spółka weźmie i jako, że spółka nie ma swoich pracowników, (bo i po co płacić zdrowotne, ubezpieczenia) jak można zrobić przetarg na wykonawstwo i odpowiednio umowę podpisać i zaraz po profity stanąć w kolejce . W ten cudowny sposób można nieźle zarobić na pośrednictwie i zrzucić odpowiedzialność na innych i tak się dzieje, że na końcu obrywają Ci, co najwięcej robią a ich wynagrodzeni oscylują na pograniczu najniższej krajowej (albo trochę więcej jak robi to na czarno). Koło się kręci większość zadowolona a później nie wiadomo, dlaczego nagle przy jakimś troszeczkę większym deszczu wszystko zalane i studzienki koncertowo zapchane. Zbyt rzadko sprząta się ulice (skoro na nich widać jak bezczelna trawa wyrasta pomiędzy krawężnikiem i asfaltem). Przepychanie studzienek odbywa się prawie automatycznie -widziałem specjalny samochód, który podjeżdża z specjalną rurą zakończoną końcówką dostosowaną do kratek ulicznych i puszczający wodę pod ciśnieniem. Dobry sposób, ale tylko wtedy, gdy studzienka ma, jako taką drożność. Gorzej jak cała jest zapchana to wtedy samochód poddaje się i znika (tak było na wiosnę choćby na wiadukcie ulicy Słowackiego nad Aleją AK), ale i pewnie też ten sam operator działał na Ochocie gdyż taki sam widziałem na Grójeckiej przy Pl. Zawiszy. Tam na Słowackiego przynajmniej 2 razy dziennie mijam koncertowo zapchane od ponad roku studzienki w takim stanie, że ja, jako wolno jadący rowerzysta gdybym tej trasy codziennie nie pokonywał to bym nie znalazł ich . Więc, o czym my mówimy skoro są tak pieczołowicie zadbane miejsca to, co się dzieje na mniej ważnych drogach? Czy ten kapitalizm i demokracja w ten sposób zdaje egzamin? Gdzie są Ci odpowiedzialni ludzie, co to krocie MUSZĄ zarabiać, bo mają odpowiedzialna pracę? I gdzie ich odpowiedzialność się podziała? Każą się tytułować, a ja dla nich mam zgoła inne określenia i tytuły. Zapraszamy na wydarzenia: Zobacz także: Zawody deskorolkarzy w Parku Zachodnim Zobacz także: III Szczęśliwice Cup Zobacz także: Garażówka na Zieleniaku Czytaj również: Zobacz także: Ukraińcy dają radę i my też - reportaż z Ukrainy Zobacz także: Przedszkole 404 rozpoczyna nowy rozdział swojej historii Zobacz także: Bazarek na Mołdawskiej w cenie Zobacz także: Czy wszystkie murale są przemyślane cz.2. Zobacz także: Błędne koło na bazarku na Majewskiego. Zobacz także: Zaginęła dziewczyna! Każda informacja w tej sprawie jest na wagę złota! Zobacz także: Wakacyjne remonty w ochockich szkołach Zobacz także: Fontanna w Parku Zachodnim ma największe wzięcie