Fundacja Eva to jedna ze starszych organizacji pozarządowych działających na Ochocie. Ich podstawową misją jest działanie ma rzecz dzieci z domów dziecka. Organizują dla nich wolny czas oraz różnego rodzaju wyjazdy. Na Ochocie są znani z organizacji Gwiazdki dla dzieci. W ostatnich latach zaczęli organizować Wielkanoc dla samotnych i ubogich, która odbywa się w świąteczną niedzielę. Zaczęli również od pewnego czasu organizować wyprzedaże garażowe na Zieleniaku. Osobiście miałem z nimi przyjemność organizować ochocką zbiórkę pieniędzy dla uchodźców z Syrii. Wielu ludzi w naszej dzielnicy przekonało się, że zawsze można na nich liczyć. [middle1] Fundacja ma swoją siedzibę przy ulicy Białobrzeskiej 5. Lokal jest wynajmowany od miasta. W wakacje fundacja otrzymała następujące pismo z Urzędu Dzielnicy od pani inspektor Klaudii Morawińskiej Urząd Dzielnicy Ochota m.st. Warszawy otrzymał ponownie informację, że na witrynie lokalu, którego najemcą jest wasza Fundacja, umieszczone zostały naklejki o treści Strefa wolna od LGBT . Fakt umieszczenia w/w naklejek został potwierdzony zdjęciami. Takie działania należy uznać za dyskryminacyjne i sprzeczne z prawem. Podkreślam, że wynajmowany przez Fundację lokal pozostaje w zasobach miasta stołecznego Warszawy, które jako właściciel lokalu nie wyraża zgody na wykorzystywanie tego lokalu, jako miejsca propagowania dyskryminacji z jakiegokolwiek powodu. Świetle powyższego wzywam Państwa do niezwłocznego usunięcia w/w plakatu z witryny lokalu użytkowego nr 1/0/3007/Uż przy ulicy Białobrzeskiej 5. W związku z zaistniałą sytuacją, Zarząd Dzielnicy Ochota na najbliższym posiedzeniu podejmie decyzję o wypowiedzeniu umowy najmu z winy najemcy. Jak się okazuje Fundacja propaguje nietolerancję, co jest według pani Morawińskiej niezgodne z prawem i w perspektywie najbliższego czasu skończy się wypowiedzeniem tejże. O jakie prawo chodzi tego nie napisano. Cała sprawa tłumacząc z „polskiego na nasze” bełkot pani inspektor ma się tak, że fundacja nie ma prawa wypowiadać się na temat ideologii LGBT (Lesbijki, Geje, Biseksualiści, Transwestyci). Według urzędników nalepka „Stefa Wolna od LGBT” jest dyskryminacją. Działacze fundacji powołują się na swoją misję, która jest ukierunkowana na działania na rzecz dzieci. Promowanie wśród nich ideologii, która rozdziela seksualność od pojęcia miłości, uznaje przyjemność, rozkosz za najwyższe dobro i główny motyw ludzkiego postępowania oraz wyszydza uczucia religijne innych jest szkodliwe i niebezpieczne. Postanowiłem spytać o tą sprawę burmistrz naszej dzielnicy panią Katarzynę Łęgiewicz. Otrzymałem następująca odpowiedź. [person:64736] W odpowiedzi na pytania w sprawie lokalu wynajmowanego Fundacji EVA, informuję, że Fundacja jest najemcą lokalu użytkowego i w myśl podpisanej z urzędem umowy zobowiązania jest do przestrzegania jej zapisów. Zgodnie z § 12 umowy najmu cyt. „_najemca, personel najemcy a także wszelkie podmioty i osoby świadczące niezależnie usługi lub sprzedające towary w lokalu najemcy, nie mogą dopuszczać się działań lub zaniechań noszących zamiona dyskryminacji pośredniej lub bezpośredniej, w szczególności ze względu na takie cechy jak płeć, rasa, pochodzenie etniczne lub narodowość _. W przypadku stwierdzenia naruszenia tych zapisów, wynajmujący ma prawo wypowiedzenia umowy z zachowaniem 1-miesięcznego okresu wypowiedzenia. Z taką sytuacją mamy do czynienia w tym lokalu. Już w 2017 r. pojawiły się w oknie plakaty o treści antyniemieckiej. Obecnie najemca pozwolił sobie na umieszczenie naklejki o treści dyskryminującej osoby LGBT. Jest to niezgodne z cytowanymi wyżej zapisami umowy. Dalsze kroki prawne konsultowane są obecnie z Biurem Polityki Lokalowej. W tej informacji, co prawda nie ma na razie mowy o tym, że Fundacja straci lokal, ale że sprawa „jest konsultowana prawnie”. Wydaje mi się, że konsultacje są tu niezbędne. Po pierwsze. Kto dał prawo pani burmistrz do decydowania, co jest a co nie jest dyskryminacją? Po drugie, Czy krytyka czegoś niezależnie od tego, czym jest z automatu staje się dyskryminacją czy jest zwykłym korzystaniem z wolności słowa i głoszonych poglądów? Nawiasem mówiąc te „antyniemieckie” działanie Fundacji, o którym mowa to udział w głośnej akcji #GermanDeathCamps. Była to reakcja na to, że niemiecka telewizja ZDF przegrała proces za nazywanie niemieckich obozów koncentracyjnych w Majdanku i Oświęcimiu „polskimi obozami zagłady”. Sprawa została wytoczona przez byłego więźnia Auschwitz, Karola Tenderę. Stacja w ramach przeprosin miała przez 30 dni trzymać na swojej stronie internetowej sprostowanie. Ta jednak tego nie uczyniła. W odpowiedzi wiele organizacji w Polsce rozpoczęło akcję informującą w Internecie i na innych nośnikach, że obozy koncentracyjne były niemieckie. Jeśli według pani burmistrz Katarzyny Łęgiewicz to była akcja antyniemiecka (fundacja wywiesiła wtedy plakaty o tej tematyce) to proponuję zakazać w szkołach nauki historii.