Sierpień 2017r, środek wakacji zapowiadał się wyjątkowo udanym, ciepłym i beztroskim miesiącem. Niestety nie dla Mieszkańców ulicy Spiskiej. Nikt nie spodziewał się horroru, jaki zgotował nam Zarząd Dróg Miejskich, który z dniem 1 sierpnia 2017r zlecił likwidację pasa rozjazdowego u zbiegu ulic Spiskiej i Al. Jerozolimskich. Pasa, który przez długie lata służył użytkownikom. Pozwalał w sposób bezpieczny i bezkolizyjny włączyć się w Al. Jerozolimskie. Sezon urlopowy trwał a prace szły bardzo dynamicznie. Z godziny na godzinę obserwowaliśmy jak firma wykuwa asfalt i zamierza siać trawę, z której nikt nie będzie korzystał. Nikt nie potrafił zrozumieć tych zmian. Natychmiast z Mieszkańcami podjęłam interwencję. Widząc jak szybko postępują prace nie miałam wątpliwości, że ofensywa i sposób działania muszą być błyskawiczne. Dziesiątki telefonów, maili i zapytań do ZDMu, prośba o dokumentację, powód zmian i kontakt z autorem tej nieprzemyślanej zmiany. Mieszkańcy prosili mnie o interwencję a za zaistniałą zmianę obwiniali niesłusznie Urząd Dzielnicy Ochota, bo nie mieli świadomości, że to inwestycja ZDM. Wszyscy zasypywali Zarząd Dróg Miejskich skargami i pytaniami. Jednakże otrzymywali tę samą odpowiedź na zasadzie,, kopiuj/wklej , z której niewiele wynikało. W niedługim czasie udało się ustalić, iż zmiany te wynikają z konsultacji, które zostały przeprowadzone rok wcześniej pod hasłem: ,, Budowa czterech dróg dla rowerów”, ( z czego jeden odcinek należał do Ochoty, po przeciwnej stronie Al. Jerozolimskich), w których uczestniczyło kilka osób. Nie wszystkie osoby były związane z okolicami ulicy Spiskiej. Rozpoczął się koszmar, wyjazd z ulicy Spiskiej w Al. Jerozolimskie stał się praktycznie niemożliwy. Bezkolizyjne włączenie się do ruchu było tylko kwestią przypadku i dużego szczęścia. Natychmiast wystąpiłam z prośbą o projekt zmiany organizacji ruchu i wykonane wcześniej analizy ruchu kołowego i widoczności. W odpowiedzi uzyskałam wspomniany projekt oraz w ramach analizy widoczności zdjęcie z Google Maps ( zrobione kilka lat wcześniej). Analizy ruchu kołowego nie było, wykonano ją ku zdziwieniu mieszkańców w połowie sierpnia w trakcie długiego weekendu. Nie pomagały żadne tłumaczenia, przekonywano mnie, że ruch na ulicy Spiskiej jest znikomy, wymalowano na skraju ulicy grubą linię, postawiono znak Stop i to miało być gwarancją bezpieczeństwa. Przekonywałam, że ulica Spiska generuje duży ruch, jest to pierwszy skręt dla tych, którzy zawracają z ulicy Grójeckiej, dla tych, co jadą z ulicy Filtrowej, Raszyńskiej i nie chcą objeżdżać Placu Zawiszy. Sytuacja zrobiła się patowa, prace postępowały w błyskawicznym tempie, ZDM nie słuchał żadnych argumentów, Dyrektor był na urlopie ( i nikt nie chciał podjąć decyzji o ewentualnych zmianach). Kilkukrotnie namawiałam urzędników do wizji w terenie, prosiłam by ruszyli się zza biurka i zobaczyli na własne oczy, jaki horror zgotowali mieszkańcom. Niestety! Czułam ogromną presję czasu. Większość osób na urlopie a na Spiskiej już korki, nerwy, złość kierowców i setki pytań, DLACZEGO? Ciężko było wyobrazić sobie, co będzie z dniem 1 września, gdy do szkoły wrócą dzieci i normalny ruch samochodów na ulice Spiską i Al. Jerozolimskie. Umówiłam się wraz z mieszkańcami na pierwszy wolny termin po urlopie dyrektora ZDM. Trzeba było kuć żelazo póki gorące. Czułam, że nie mogę zawieść swoich sąsiadów, mieszkańców, rodziców, których dzieci chodzą do pobliskiej Sp 97 i najbliższej mi okolicy. Odwołałam urlop, wiedziałam, że nie mogę odpuścić tematu. Na szkodliwe efekty zmian nie czekaliśmy długo, niestety już pierwszego dnia doszło do poważnego wypadku. Każdego dnia wraz z mieszkańcami staliśmy u zbiegu ul. Spiskiej i Al. Jerozolimskich. Zrobiliśmy w ramach dokumentacji kilkaset zdjęć i filmów. Byliśmy świadkami, kolizji, stłuczek, nerwów, płaczu, bezsilności i wielu niebezpiecznych sytuacji. Wszystko przesyłałam do ZDMu , prosząc i przekonując, że jest jeszcze czas na zmianę decyzji. Prace trwały a ja w odpowiedzi usłyszałam, że każda zmiana potrzebuje czasu. Po kolejnej kolizji zapytałam brutalnie: Czy jeśli dojdzie do nieszczęścia i ktoś zginie to ZDM uzna, że ktoś nie zdążył się przyzwyczaić? Sprawa zrobiła się poważna, interwencję podjął też Urząd Dzielnicy a my wraz z mieszkańcami w poczuciu bezsilności zaczynaliśmy szykować zawiadomienie do Prokuratury, że ktoś zza biurka za publiczne pieniądze naraża nasze życie i zdrowie. Sprawą zainteresowały się media, wszyscy widząc sytuacje na miejscu łapali się za głowę i pytali czyj to pomysł? Niestety autor nie chciał się ujawnić. Gromadząc obszerny materiał, przygotowani na wszystko wreszcie spotkaliśmy się z dyrektorem ZDM, który przyjął nasze argumenty i po przeanalizowaniu sytuacji z Inżynierem Ruchu przygotował nowy projekt organizacji ruchu uwzględniający odbudowę naszego nowego/starego/odzyskanego pasa rozjazdowego. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, z cierpliwością czekaliśmy jak firma dokończy prace, zasieje trawę po to by następnego dnia ją wywozić i lać znów asfalt. W połowie września przecięliśmy z mieszkańcami symboliczną wstęgę, ciesząc się z powrotu do normalności. Ta sytuacja pokazuje jak szybko i spójnie trzeba działać w takich sytuacjach a także to jak źle przeprowadzone konsultacje społeczne( brak informacji, brak kontaktu z osobami najbardziej zainteresowanymi) mogą być szkodliwe dla społeczności. Cieszy fakt, że w ramach odbudowy pasa ZDM obiecał i wykonał dodatkowe nasadzenia w Al. Jerozolimskich. Szkoda, że za takie niewłaściwe decyzje płacimy wszyscy.