Od wielu lat u zbiegu ulic Dickensa i Grójeckiej stał sobie niepozorny pawilon handlowy przy skwerku Pod Skrzydłami. Przez wiele lat był tam sklepik - jednej z warszawskich piekarń. Niestety nie wytrzymywał ten sklepik obciążeń czynszowych i zamknął działalność. Szybko znalazł się nowy właściciel (najemca) tegoż lokalu. Powstało tam malutkie kasyno gry i jak szybko powstało tak i też szybko w przeciągu paru godzin (dzięki interwencji policji) zlikwidowało się. Na dłużej zagościł nam Lombard, lecz znowu coś się stało, że w przeciągu paru dni i w parę godzin -piątek i sobota został rozebrany cały pawilon i tylko pozostawiono podłogę i w niej media. Przed obrysem budynku albo zapomniano, albo właściciel tak się spieszył, że zostawił chyba najważniejszy mebel -ten na zdjęciu. Ciekawy jestem, czy pełny czy pusty? Pewnie nie dowiemy się, bo podejrzewam, że już tej nocy z 15 na 16 września kasa zniknie. Przy robieniu zdjęć widziałem, że tylko gołębie jej pilnowały, czy skutecznie? Wątpię. Swoją droga zastanawiam się, co się dzieje w naszej dzielnicy, że szybko znikają punkty handlowe i usługowe ? Na tej ulicy już drugi taki pawilon zakończył swój żywot pozostawiając tylko podłogę (pierwszy to na Majewskiego przy Dickensa- kwiaciarnia). Czyżby u nas nic się nie opłacało?