- Ile lat mieszkasz na Ochocie? Gdzie mieszkaliście przed wojną i w czasie okupacji? - Jest faktem, że urodziłem się 5 pazdziernika 1937 roku w Ząbkach. Wiąże się to z rodzinną tradycją, że synowe rodzą w domu swojej teściowej. W tym czasie moja babcie Rozalia Markowska tam zamieszkiwała. Jak sięgam pamięcią całe moje życie mieszkam na Ochocie. Rodzice przez pewien czas mieszkali przy ul. Kopińskiej, a następnie razem z moimi dziadkami ze strony mamy na ulicy Węgierskiej. W czasie okupacji niemieckiej mieszkałem z rodziną na ulicy Węgierskiej. Podczas Powstania Warszawskiego dom, w którym mieszkaliśmy został całkowicie zburzony. W 1945 roku mój ojciec Stanisław wynalazł puste mieszkanie na Okęciu na ulicy Bandurskiego (teraz Sabały). W 1951 roku Okęcie zostało przyłączone do Warszawy i stało się częścią dzielnicy Ochota. Mieszkałem tam do 1959 roku. Później odbyłem zasadniczą służbę wojskową w latach 1959-61 w 5. pułku łączności na ul. Żwirki i Wigury (też Ochota). Następnie przeprowadziłem się na ul. Opaczewską. Od 1966 roku mieszkam na ul Dickensa. Z tego wynika, że 5. października minie 83 lata mojego zamieszkania na Ochocie. - Czy masz jakieś wojenne wspomnienia z Ochoty? - Jak wiadomo okupacja niemiecka w Warszawie trwała od 1939 do 1944 roku. Ponieważ urodziłem się w 1937 roku więc miałem 2 lata w chwili wybuchu II WŚ, a pod koniec okupacji 7 lat. Czyli siłą rzeczy moja pamięć w tej materii nie jest zbyt duża. Pamiętam, że wieczorem trzeba było zasłaniać okna roletami. Niemcy kontrolowali to zaciemnienie i nieuwaga mogła kosztować dużą karę pieniężną lub nawet ostrzelanie okien z broni palnej. Posesja, na której mieszkałem było to zabudowanie studnia z solidną bramą wejściową zamykaną wieczorem. Pamięta murowaną kapliczkę, przy której prawie wszyscy mieszkańcy modlili się i śpiewali religijne pieśni. Obecnie warszawiacy 1. sierpnia w rocznicę Powstania Warszawskiego ochoczo śpiewają siekiera motyka bimbru szklanka w nocy nalot w dzień łapanka . Mało kto wie, że lotnictwo ZSRR wykonywało nocne bombardowania Warszawy usiłując celować w obiekty wojskowe. Na Ochocie celami były Dom Akademicki na pl. Narutowicza, gdyż były tam duże koszary wojskowe i Dw. Zachodni. Bomby przeważnie spadały na domy mieszkalne zabijając niewinnych ludzi. W czasie alarmu ubieraliśmy się w popłochu i uciekaliśmy do piwnicy. Pamiętam, że mój dziadek Jan nigdy z nami nie uciekał. Był to stary wiarus z 1920 roku. We wrześniu 1944 roku miałem iść do szkoły do pierwszej klasy i nici z tego. W tym okresie ul. Węgierska była nieprzelotowa a my mieszkaliśmy w ostatnim budynku. Zobacz także: Gehenna na Zieleniaku - Byłeś w czasie Powstania na Zieleniaku? - Powstanie Warszawskie na Ochocie nie trwało zbyt długo. Po kilku dniach przenieśliśmy się jako rodzina z ulicy Węgierskiej do nowych mocnych budynków przy ulicy Grójeckiej. Ale i z tego lokum wyrzucili nas Niemcy na teren bazaru Zieleniak. Był to duży plac otoczony wysokim murem. Warunki były tragiczne. Strażnicy to kolaboranci z dywizji ROA (Rosyjska Armia Wyzwoleńcza). Brak jedzenia, dachu nad głową i pijani żołnierze szukający przygód, biżuterii i zegarków. Wymordowali oni setki osób. Ponieważ pojemność bazaru była ograniczona więc partiami Niemcy eskortowali nas na DW Zachodni. Po załadowaniu w wagony pociągów wywieziono całe tłumy mieszkańców Ochoty do obozu przejściowego Dulag 121 w Pruszkowie. Tysiące ludzi w tym starcy, chorzy, ranni i dzieci w warunkach wołających o pomstę do nieba. To, że przeżyliśmy to wszystko można nazwać tylko cudem. Kochana Mamo jak Ty dałaś sobie radę przeżyć to wszystko z trojgiem dzieci? Brat Janek miał 8 lat, ja 7 a siostra Marysia 8 miesięcy. Nie mieści mi się to w głowie. - Ostatnio podczas uroczystości przy Barykadzie Września zostałeś odznaczony medalem „Pro Bono Patriae ”. To chyba było dla ciebie bardzo ważne? - Przez wiele lat byłem na Ochocie nauczycielem. W 1993 roku zostałem radnym gminy Ochota. Wtedy się poznaliśmy, byłeś wtedy sekretarzem Urzędu Ochota. Przez 6 kadencji byłem wybierany przez mieszkańców mojej dzielnicy na radnego. W czasie uroczystości przy pomniku Barykada Września 1939 roku zostałem odznaczony przez pana ministra Jana Józefa Kasprzyka medalem Pro Bono Patriae. Jest to dla mnie duży zaszczyt tym bardziej że w czasie dekoracji towarzyszył mi mój wnuk Stanisław. Czytaj również: Zobacz także: Boisko na Korotyńskiego - pani burmistrz proszona o zgaszenie światła Zobacz także: Rocznica ochockiej bitwy Zobacz także: Bitwa o Ochotę to nie jedna barykada.