Na łeb na szyję ruszyły prace zespołu ds. budżetu partycypacyjnego. Centrum Komunikacji Społecznej – koordynator zadania – wzorem ubiegłego roku, narzucił sztywny termin przebiegu zadania, nie bacząc na termin wyborów samorządowych. Druga ich tura w zasadniczy sposób przesunęła termin powołania pełnego składu zespołu. Dotychczasowe jego spotkania i ustalenia, do czasu powołania Zarządu dzielnicy, wyłonienia i zatwierdzenia radnych do składu zespołu, można potraktować jako przygrywkę do ewaluacji samego budżetu w kolejnej jego odsłonie. Na dzień dobry, w ramach akcji informacyjnej, która poprzedzałaby składanie wniosków przez mieszkańców, należałoby przedstawić zakres potrzeb, ale i zamierzeń w ramach własnego budżetu zadaniowego poszczególnych wydziałów merytorycznych Urzędu Dzielnicy. To one są administratorami terenu jak i realizatorami wskazanych we wnioskach, przez mieszkańców zadań. W ten sposób uniknęłoby się powielania j typowanych prac. Poważnej analizie powinna ulec kwestia podziału dzielnicy na lokalne obszary oraz przypisanie im równych środków finansowych. Dalsze utrzymanie takiego kierunku skutkować będzie, np. ścieżkami rowerowymi donikąd. Pojęcie zadań ogólno-dzielnicowych z wyodrębnionym budżetem, budzi też wiele kontrowersji. Odrębną, a ważką sprawą jest braku możliwości merytorycznej oceny wniosków oraz ich celowości. Skutkiem tego środki wydane na realizację zadania w ramach budżetu partycypacyjnego mogą być postrzegane za niecelowe i niegospodarne. Wrogiem byłego i kolejnego budżetu obywatelskiego jest czas, a raczej jego brak na akcję promocyjną, spotkania z mieszkańcami, na składanie wniosków, ich weryfikację, korektę albo ich łączenie w jeden. Sztywno ustalone ramy przez Prezydent Warszawy i funkcjonujące zza biurka CKS nie wróżą powodzenia i satysfakcji z oceny oraz przebiegu realizacji wniosków kolejnej edycji tego budżetu. W ekspresowym terminie, ulec on musi zdroworozsądkowej ewaluacji.