Reklama

Czy wszystkie inwestycje rowerowe są celowe ?

21/09/2016 07:54
Od wielu lat poruszam się po Warszawie i czasami po okolicach w większości tylko rowerem.
Jako działacz Warszawskiej Masy Krytycznej jestem często  obwiniany przez pieszych i kierowców, za winy swych współbraci i siostry używających rowerów.
Często rozmówcy  generalizują  i spłaszczają temat kultury i znajomości przepisów przez  rowerzystów.
Często  też muszę  przyznać  im rację ,gdyż wśród rowerzystów jest tak samo jak w całym społeczeństwie-takie same patologie i brak szacunku dla innych.
Wraz z wyższym wykształceniem  w społeczeństwie spadła kultura społeczna i wrażliwość.
W edukacji postawiono na testy i punkty i zapomniano o szacunku do drugiego człowieka .
Symbolem takiej edukacji może być kosz na śmieci na głowie nauczyciela(było takie zdarzenie dość głośno komentowane).
Teraz takie powierzchowne nauczanie procentuje  np. –„czym mogę służyć” –pięknie brzmi , ale  u niektórych głęboko w  głowie dalej siedzi  –„czego?”
Załatwiając jakąś sprawę w urzędzie zawsze mamy na pożegnanie słowa „Miłego dnia „ ale nie zawsze to samo znaczą.
Działacze społeczni chcąc zaistnieć  walczą w wojnie podjazdowej z przeciwnościami procedur i przepisów zasłaniających urzędników i czasami wygrywają ,ale nigdy do końca .
Wywalczają mało istotne a czasami szkodliwe wizerunkowo byty rowerowe.
Na tyle otrzymują polityczne przyzwolenie. Przykładem może być Barska, Mochnackiego i w tym artykule opisana ulica Korotyńskiego. 
Biję się w piersi ponieważ  w pierwszej części inwestycji brałem udział.
Teraz  po wykonaniu jej w sposób  nie akceptowany  przeze mnie, nie poprawiła wiele w ruchu rowerowym.   uznałem ją mało istotną a wręcz szkodliwą dla komfortu jazdy .
Kawałkami trzeba jeździć na zasadach ogólnych więc wprawiony rowerzysta i tak bez takich kosztów i tak dałby radę pojechać bez pasów.
Dla ludzi którzy czują strach i siłę perswazji lobby samochodowemu  (które rowerzystów najchętniej wysłało by do lasu jeździć) też niepotrzebne takie pasy poszarpane.
Boją się jeździć  po ulicy i tak dalej  jeżdżą  po nierównym chodniku.
Teraz , parę dni temu doszła druga strona Korotyńskiego od ulicy Urbanistów do Grójeckiej (bez przejazdu przez nią), gdzie jest aż 15 przejść dla pieszych i dwa przejazdy. Niektóre pasy w krzakach(słaba widoczność), część bez dojścia do nich – chyba że depcząc resztkę trawnika.
Na  dwumetrowej drodze ze słabą widocznością  i wieczorem na pewno będzie „się działo”
Na pewno rowerzyści znajdą tam swoich „dozgonnych   przyjaciół ” pieszych , a i sami wpadną na siebie w „objęcia „.
Jadąc z kierunku Urbanistów na Mołdawską nieuchronne jest przebycie ulicy Grójecka gdzie zbiega się  jeszcze jeden twór rowerowo –podobny.
Znając kulturę i znajomość przepisów przewiduję tam wiele stłuczek.
Pewnie i piesi ucierpią ,ale pewnie o to chodziło projektantowi.
Teraz taka moda  aby skłócić środowiska  żeby było ciekawiej i znaleźć słabszego do wytykania palcami.
Polityka taka powoli przynosi skutki –kierowcy się skarżą ,piesi już też .
Piesi są spychani na przejściach dla nich  i czasami potrącani przez wygodnickich rowerzystów ,którzy nie myślą zsiadać z siodełek na pasach. (Banacha, Dickensa, Korotyńskiego).
To był omawiany kierunek Mołdawska,  w drugą stronę  jest jeszcze gorzej –żeby było zgodnie z prawem to trzeba się teleportować  i przeskakiwać na drugą stronę  ulicy . Podsumowując tą inwestycję muszę uznać ją za szkodliwą społecznie(będzie rodziła konflikty i dylemat dla bardziej zaawansowanych ) i nie wnosząca nic dla bezpieczeństwa bez przejazdu przez Grójecką  i ciągłości na dalszych odcinkach . 
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2016-09-21 10:52:52

    Jerzy widzisz tworzenie żadnej infrastruktury rowerowej dla mojej, czy twojej osoby z grubsza nie ma sensu. Obaj od zawsze jeździliśmy Żwirkami, Alejami i JPII po jezdni i nic nam się od tego nie stało. Mimo to walczyliśmy o drogi rowerowe przy ulicach klasy G i GP, bo są one po prostu potrzebne zwykłym ludziom. Sam z nich przecież korzystam, choć wiem że jak spadnie pierwszy śnieg i tak czeka mnie przesiadka na jezdnie, gdzie nie każdy zrozumie że mogę po niej dalej legalnie jechać. Oboje rozumiemy, że na drogach pomniejszej klasy potrzebne są albo pasy rowerowe, albo uspokojenie ruchu. Obaj mam nadzieje jesteśmy za kontraruchem. Problem leży gdzie indziej, nikt obecnie nie ma ściśle ustalonego docelowego planu komunikacji rowerowej dla dzielnicy. Przykładowo najpierw w BP wywalczono pasy rowerowe na Korotyńskiego, później przyszedł ZDM i zaplanował lewoskręt, teraz osoba która te pasy wywalczyła twierdzi że po zrobieniu lewoskrętu pasy utracą swój sens. Przydałby się jakiś okrągły stół w sprawie rowerowej wizji całej dzielnicy. Tylko że jak to zrobić, kiedy ZDM planuje sobie to i owo. Dzielnica przykładowo nie ma bladego pojęcia co dalej zrobić z Włodarzweską i Przy Parku. Są jeszcze różni aktywiści którzy niekoniecznie się wzajemnie znają i składają swoje projekty w BP. Do tego przykładowy Gawryś nie lubi się z Wysockim, a Wysocki ma średni kontakt z ZDM i pozostałymi rowerzystami.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2016-09-21 10:53:53

    Jerzy widzisz tworzenie żadnej infrastruktury rowerowej dla mojej, czy twojej osoby z grubsza nie ma sensu. Obaj od zawsze jeździliśmy Żwirkami, Alejami i JPII po jezdni i nic nam się od tego nie stało. Mimo to walczyliśmy o drogi rowerowe przy ulicach klasy G i GP, bo są one po prostu potrzebne zwykłym ludziom. Sam z nich przecież korzystam, choć wiem że jak spadnie pierwszy śnieg i tak czeka mnie przesiadka na jezdnie, gdzie nie każdy zrozumie że mogę po niej dalej legalnie jechać. Oboje rozumiemy, że na drogach pomniejszej klasy potrzebne są albo pasy rowerowe, albo uspokojenie ruchu. Obaj mam nadzieje jesteśmy za kontraruchem. Problem leży gdzie indziej, nikt obecnie nie ma ściśle ustalonego docelowego planu komunikacji rowerowej dla dzielnicy. Przykładowo najpierw w BP wywalczono pasy rowerowe na Korotyńskiego, później przyszedł ZDM i zaplanował lewoskręt, teraz osoba która te pasy wywalczyła twierdzi że po zrobieniu lewoskrętu pasy utracą swój sens. Przydałby się jakiś okrągły stół w sprawie rowerowej wizji całej dzielnicy. Tylko że jak to zrobić, kiedy ZDM planuje sobie to i owo. Dzielnica przykładowo nie ma bladego pojęcia co dalej zrobić z Włodarzweską i Przy Parku. Są jeszcze różni aktywiści którzy niekoniecznie się wzajemnie znają i składają swoje projekty w BP. Do tego przykładowy Gawryś nie lubi się z Wysockim, a Wysocki ma średni kontakt z ZDM i pozostałymi rowerzystami.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2016-09-22 13:31:55

    Bo za pisanie niektórych projektów biorą się niekiedy samozwańczy znafcy, którzy ani razu nie próbowali ulicą normalnie rowerem przejechać - tacy mają największy posłuch u gawiedzi. Ja jak widzę że ktoś pisze „ścieżka rowerowa” to przestaje dalej czytać, bo wiem że ścieżki to on ma zamiast neuronów. Dlatego potrzebny jest jasny plan w którym będzie numerus clausus miejsc w których można wytyczyć wydzielone drogi dla rowerów, żeby nie powtórzyć błędu takiego jak na Szczęśliwickiej. A teraz spokojnie siadamy i przypominamy sobie kto taki ważny był bardzo za budową DDRu na ulicy Szczęśliwickiej i w samym Parku. Tak na pewno nie byli to ochoccy aktywiści, którzy to oprotestowali. Inna sprawa, że skoro to coś w parku już powstało, to jakoś do tego czegoś trzeba z Grójeckiej dojechać i tak jeden problem rodzi kolejny.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do