Już w zeszłym roku pisałem o problemie występującym na chodnikach przy ulicy Grójeckiej. Problemem tym są krewcy i bardzo odważni w stosunku do słabszych (czyli pieszych) rowerzyści . Są to przeważnie ludzie otrzaskani w dowolnej dla siebie interpretacji przepisów i nie warto nawet z nimi dyskutować - oni zawsze mają rację. Boją się o swoją skórę, ale mają w głębokim poważaniu potrzeby bezpieczeństwa pieszych i biednych pędzących z prędkością nawet 30km/h hulajnóg. Przecież oni mają najgorzej, kierowcy ich nie lubią, piesi też, rolkarze wciskają im się pod koła a hulajnogi ich wyprzedzają bezczelnie na ich ścieżynkach . Dzisiaj rano około godz. 6 jadąc do pracy zauważyłem krewkiego młodzieńca, który chyba nawet szybciej ode mnie jechał chodnikiem w okolicy Grójecka przy Radomskiej. Stojąc po drugiej stronie na światłach zastanawiałem się, co by było jakby ktoś nagle wyszedł z za bloku na wąski chodnik. Wracając z pracy podjechałem w to miejsce i zatrzymałem się na około 14 minut. Naliczyłem około 21 rowerzystów na tym razem zatłoczonym chodniku przeciskających się dziarsko w różnych kierunkach. Owszem, większość starała się delikatnie wciskać się, ale byli i tacy, co to nawet ferajną siali strach wśród pieszych (na zdjęciu trzech na raz). Był jeden, który albo zwietrzył spisek człowieka szwendającego się obok roweru w kamizelce, (czyli mnie) albo jeden z nielicznych, który szanuje przepisy i normalnie jak Pan Bóg przykazał, prowadził rower. Tak, więc dalej słabo jest z tą kulturą rowerową. Druga sprawa to czy w dobie koronowirusa taki chodnik spełnia wymogi? Mając około metr i 50 centymetrów od schodków do słupków jak ludzie mają się mijać? Chyba, że jeden będzie szedł po ścianie a drugi po słupkach- to będzie wtedy może dwa metry. Co na to mądre głowy? Czytaj również: Zobacz także: Matka Boska Opaczewska Zobacz także: TBS na Banacha - jazda lewą stroną jezdni po spożyciu Zobacz także: Budowa TBS na Banacha - pozwolenie na budowę unieważnione przez Wojewodę