W tym roku po raz trzeci Warszawa zarejestrowała się do Europejskiej rywalizacji miast w ilości przejechanych kilometrów na rowerze oraz liczby uczestników. W pierwszej edycji Warszawa osiągnęła sukces - zajęła pierwsze miejsce, druga była już gorsza bo już trzecie i mniej uczestników brało udział. Przyczyny były wielorakie i już w zeszłym roku pisałem o nich. W tym roku na półmetku zajmujemy trzecie miejsce i niestety jeszcze mniej uczestników bierze udział w tej rywalizacji. Do zeszłorocznych przyczyn słabej frekwencji i motywacji dochodzi w tym roku bardzo słaba reklama tej rywalizacji i sporo ludzi znajomych (rowerzystów) napotkanych i zapytanych o to czy biorą udział w tym wydarzeniu, nawet nie wiedzą o co chodzi? Widać, że główny organizator nie dba o to żeby była to rywalizacja rzetelna i ogólnodostępna dla wszystkich rowerzystów. Warunki są wyśrubowane i skomplikowane, słabo działające aplikacje i ręczne rysowanie map przejazdów zniechęcają ludzi którzy mają prawo mieć problemy w posługiwaniu się złośliwą aplikacją, która to nieraz potrafi wystrzelić na mapie trasę przebiegającą przez pół Warszawy jak się chce prosto do celu jechać – w ten sposób pewnie niektórzy biją nadludzkie rekordy legalizując takie pomyłki. Szkoda że jest to rywalizacja nie dość że rowerowa to jeszcze informatyczna – kto nie posiada dostępu do Internetu lub umiejętności z korzystania z takiego dobrodziejstwa jest z góry wykluczony. Nawet w zeszłorocznej edycji widać było, że zwycięzcy nie będący jeszcze wpisani do „sekty FB mieli kłopoty w odbiorze swoich nagród. Tak więc szanowny organizatorze proszę się nie zdziwić, jak drużyna Warszawska nie da rady utrzymać choćby trzeciego miejsca, te parę osób jeszcze wierzących w politykę rowerową miasta, nie przegonią rzeczywistych działań pro rowerowych, choćby prezydenta Gdańska. Stawianie na chodnikach stacji rowerów publicznych i prawie że zmuszanie użytkowników do jazdy po nich nie zwiększy kilometrów przejechanych do rywalizacji. Co prawda aplikacja pozwala na jazdę chodnikami i nawet trój pas mówką pod prąd, a mimo tego jakoś mało na tak wielkie miasto kilometrów jest przejechane. Widać globalizacja narasta i patriotyzm jest passę , a tym bardziej lokalny. Przykro staremu warszawiakowi patrzeć jak już nic nikomu się nie chce i wszystkim jest wszystko jedno.