Już wielokrotnie pisałem o dziwnym zjawisku na nowo wybudowanym Zieleniaku, jakim są wiaderka służące chyba, jako zasłona dymna dla prowizorycznie rozrzuconych przedłużaczy prądowych. Wiaderka od początku istnienia Zieleniaka musiały zaistnieć gdyż firmy jak to bywa w naszym wspaniałym kraju tak działają i takie nowinki techniczne nam fundują (drogie), ale za to przydatne, że prąd miał być pod ziemią a wyszło to, co wyszło. Już jeden komplet wiaderek się wysłużył i teraz kolejny jest wystawiony na próbę wytrwałości. Jak widać na zdjęciu pomimo lat praktyki w obsłudze tych wiaderek, ktoś zapomniał przykryć przedłużacz. Dzięki temu można było ujrzeć, że te przedłużacze są i tak odporne na warunki atmosferyczne. Skoro tak to może zostawiać je w naturalnym stanie - przynajmniej ładniejsze są niż te czarne brzydkie wiadra? Chyba, że na Zieleniaku można sobie kupić wiaderko prądu? Czytaj również: Zobacz także: Wyprzedaż na Zieleniaku Zobacz także: Hala Banacha zaprasza na zakupy przez telefon Zobacz także: Masakra na Zieleniaku