Jeżdżę dużo po ulicach i od pewnego czasu zauważyłem straszne wraki jeżdżące obok mnie i ryczące jakby zaraz miały wybuchnąć . Kiedyś jeździłem naszymi rodowitymi motorowerami, ale gdy wprowadzono nakaz jazdy w kasku poprzestałem. Jakie były takie były, ale teraz widzę na ulicach mnóstwo nowinek technicznych, ale w opłakanym stanie . Często aż litość bierze jak na skrzyżowaniu gość nie dość ,że zarzyna silnik to jeszcze nogami się odpycha, aby ruszyć na światłach . To ja stary jadąc byle jakim rowerem już lepiej sobie radzę i raczej staram się nie być zakałą na skrzyżowaniu. Rozumiem optymalizacja zysków dla firmy, ale czym i jak się transportuje pewne towary tez jest ważna . Bezpieczeństwo i komfort pracy też jest elementem wizerunku firmy, nie tylko dobre samopoczucie kadry kierowniczej. Czy w tych firmach zasada byle czym i byle jak jest podstawową zasadą? Czy kupując w tych firmach nie wspieramy współczesnego niewolnictwa? Jak widzę użytkowników takich pojazdów takie pytania mi się nasuwają . Czytaj również: Zobacz także: Aktywiści miejscy się cieszą. Kierowcy jakoś nie. Zobacz także: Ulica Majewskiego przed zimą prosi o łaty na łatach Zobacz także: Bazar na Banacha powraca? Zobacz także: Park Zachodni czy Pięciu Sióstr?