Pan redaktor Dariusz Kałwajtys pisał w 2017 r. o braku kładki nad torami łączącymi Ochotę z Włochami: https://iochota.pl/artykul/bo-do-kladki-trzeba/298645.
Od lat funkcjonuje tam dzikie przejście przez tory, codziennie przechodzi tam wiele osób, gdyż do najbliższego przejścia nad torami jest spory kawałek. W dniu wczorajszym doszło tam do wielkiej tragedii. Pod kołami pociągu zginęła osoba korzystająca właśnie z tego \"dzikiego\" przejścia. Po interwencji o przywrócenie kładki do użytku nic się nie wydarzyło. Ile osób musi stracić tam życie zanim coś się ruszy. Widać ciche przyzwolenie na takie pokonywanie torów, bowiem nawet jest wyłom w barierze dźwiękoszczelnej a nad rowem przy torach leży drewniana kładka, aby łatwiej było dostać się na tory.
Bez Państwa pomocy, tj. dziennikarzy, którzy będą nagłaśniać temat, nikt nic z tym nie zrobi. Dziś widziałam policję, która zatrzymywała do kontroli osoby, które przeszły przez tory \"nielegalnie\". To są jednak pozorowane działania, które potrwają może kilka dni i wszystko wróci do normy. Ludzie potrzebują tej kładki. Ja mieszkam w innym miejscu, nie potrzebuje korzystać z zamkniętej kładki, ale nie mogę patrzeć jak giną ludzie. Znałam osobę, która straciła wczoraj życie. Ojciec chłopca, który chodzi do 2 klasy podstawowej, z którym był bardzo zżyty. Można mówić o lekkomyślności ludzi, ale każdy gdzieś się spieszy, chce jak najszybciej dotrzeć do celu. Ta śmierć nie była potrzebna. Może dzięki nagłośnieniu problemu inne osoby nie stracą bliskich. Jemu życia już nikt nie zwróci, ale może uratuje się kogoś innego.
Pozdrawiam, Magdalena D.
Z tą kładką to rzeczywiście tyle lat jest nierozwiązywalny problem. Do przejść daleko, w każdą stronę. A przejść przez tory w tym miejscu nie jest łatwo. Z drugiej strony pociągi często tam nie jeżdżą, a jak już jadą, yo widać je z daleka. Można sobie darować przechodzenie przez tory akurat w tym momencie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.