Pewnego dnia jadąc ulicą Węgierską zauważyłem opuszczoną kamienicę . Kamienica ta z numerem 6 skojarzyła mi się z podobnym „monstrum”, tak jak na ulicy Opaczewska nr.57 .Kolega opowiedział mi historię schyłku świetności tej kamienicy i okazało się , że ta kamienica posiada tak samo jak wspomniane „monstrum z Opaczewskiej ” podobną sytuacje prawną . Z tego wynika że skoro są roszczenia to niewiele można zrobić . Nigdy nie rozumiałem prawa i chyba już tak pozostanie i budzi się we mnie odraza do braku gospodarności . W dzielnicy każde miejsce jest „na wagę złota „ ludzie potrzebują gdzieś mieszkać, parkować , posiadać wspólny kawałek zieleni a tutaj marnuje się latami spora powierzchnia z której ani podatki nie spływają , ani nikt nie ma pożytku .Na razie przystosowana jest na schronienie dla kotów i w niedługim czasie mimo zamurowania wejść na parterze co bardziej sprawni fizycznie zaadoptują ten budynek na noclegownię . Mówi się dużo o ustawie reprywatyzacyjnej , czyścicielach kamienic ,wyrzucaniem na bruk , podkupywaniem i szybkim przejmowaniu kamienic wraz z „wsadem” i tutaj widać całkowitą niemoc prawa. Pojedynczego właściciela jakiegoś marnego małego mieszkanka można łatwo ”rozliczyć” i zmusić do wielu niechcianych przez niego decyzji , a tutaj „rekina” nie można pogonić do zaprowadzenia porządku na rzekomo jego własności?