Jako były uczestnik wspierający organizację Warszawskiej Masy Krytycznej z ciekawością zaglądam od czasu do czasu na ich forum, do którego odnośnik znajduję się na stronie internetowej. Okazuje się, że pozostali w tej organizacji przedstawiciele rowerowi po prostu zapadli od roku ( jak i nie lepiej) w sen zimowy . Założyli organizacje, zarejestrowali nazwę i wygasili stronę internetową (moderując tak, że nikomu już tam się nie chce pisać). Jeszcze od czasu do czasu ktoś dla spragnionego wiadomości ludu coś wrzuci na funpage znajdujący się na Facebooku. Właśnie tam ujrzałem wpis mówiący o nieuchronnych zmianach w infrastrukturze i sposobie budowania osobnych tworów zwanych potocznie ścieżynkami lub poważnie Drogami dla Rowerów. Cieszy mnie bardzo troska ludzi o mój podły byt , ale martwię się, że tak nagle i z niewielkim rozgłosem robi się niby konsultacje i tak naprawdę to już projekty są zaklepane i nawet o zgrozo już częściowo realizowane. Przykładem nowych standardów może być skrzyżowanie Bitwy Warszawskiej 1920r. z ulicą Grójecką oraz ciąg ulicy Towarowej i Okopowej. Najgorsze jest to, że jakieś brzuchate Janusze w urzędach wiedzą lepiej co mi i innej maści rowerzystom jest potrzebne. Ci urzędnicy spotykają się przeważnie z rowerzystami, co to wszystkiego się boją i z racji swojej (domniemanej) ważności (jakoby reprezentowali wszystkich) wymagają cudów na kiju . Jako, że wszyscy mają spore teoretyczne doświadczenie i potrafią wymyślać ścieżki na bogato . Dokładają skrajnie z kostki granitowej łupanej - no cóż drogo się robi -większa premia będzie. Gorzej jak ktoś ma w rodzinie kogoś, co to maluje pasy (on już poszedł w odstawkę) -zmniejszenie zapotrzebowania na takie usługi. W nowych standardach piesi i rowerzyści mają się kochać tak jak tęczowi zalecają. Po cichu rugują kierowców z ich przestrzeni zabierając pasy na rzekomo bujną zieleń i niezbędne do życia ścieżki. Jak im się nie udaje z pasami to chodniki anektują zabierając przestrzeń pieszym i kierowcom parkującym na części chodnika. W ten sposób antagonizują społeczeństwo i rykoszetem obrywa się tym, którzy na to nie zasłużyli. Jednym z nich jestem ja. Kiedyś również bałem się ruchu ulicznego, lecz po latach spędzonych wśród mądrzejszych od siebie rowerzystów nauczyłem się używać głowy do myślenia na ulicy i od lat wolę przemieszczać się prostą (bez niespodzianek) ulicą niż krętymi i wylatującymi z za krzaka drogami dla rowerów. Jednak muszę ich używać jeżeli są i prowadzą w kierunku w którym jadę. Lecz w naszej przestrzeni są również takie, które niby są a tak naprawdę ich nie ma. Sztandarowym przykładem jest choćby ulica Podczaszyńskiego (przez 15 lat nieoddana do użytku i dopiero 2 lata temu oznakowana prawidłowo - że jej nie ma). Następnym przykładem jest Towarowa i Okopowa - już nie mam siły, czasu i ochoty kłócić się z ZDM-em i wykonawcą (gdzie mnie odesłano abym monitował, że nie powinno się znaków stawiać jak fizycznie droga nie jest dokończona i odebrana. Niestety jest to wołanie na puszczy i na zwykłe e-maile i telefony nic nie załatwi i jedynie pisma oficjalne tak jak w przypadku Podczaszynskiego może by po latach pomogły. Tak, więc jeżdżę tymi ulicami i dziwię się jak widziałem jak to niektórzy nawet po żwirze jechali a cześć kierowców trąbiło na mnie i pokrzykiwało abym wy***** tam na chodnik, (bo już znaki stoją). Czarę goryczy przelało otrąbienie mnie przez BMW, które to dawało mi do zrozumienia, że mam natychmiast (innymi słowami) spadać z ulicy. Niestety jestem przekorny i nikt ( a w szczególności z rejestracjami WND, WGR, LLU, i innymi ) nie będzie mnie terroryzował i bez znajomości prawa (po placu budowy się nie jeździ) nie będzie mnie wyganiał i wymierzał sprawiedliwość jak były Ormowiec . Kiedyś (około 2 lata temu) Policjanci z Broniewskiego jadący radiowozem na Podczaszyńskiego bezskutecznie mi tłumaczyli, że mam obok drogę dla rowerów (Nie dojrzeli przekreślonego znaku). Wracając do meritum to niestety tylko do 15 grudnia 2018 roku można zgłaszać swoje uwagi do projektów rozwiązań rowerowych ze strony - https://www.gov.pl/web/infrastruktura/wytyczne-organizacji-bezpiecznego-ruchurowerowego?fbclid=IwAR0erjs3VyFxWQDu1xO6yif3iaGNDnD2pv45w2q1Y38A37en_xfOEbmiwZA Ja na szczęście jestem w wieku, w którym powoli zakańcza się karierę rowerzysty i niedługo z sentymentu przeniosę się na elektryczny (jak finanse pozwolą) i tylko współczuję tym, którzy będą po takiej infrastrukturze jeździć i dzielić się z hulajnogami, rolkami i innymi wynalazkami. Gdzie czasy wolności, swobody i wiatru we włosach? Pamiętam jak na Komarku czy Jawie zasuwało się i bez kasków.