3 czerwca odbyła sie kolejna Sesja Rady Dzielnicy. W programie było niewiele punktów i zanosiło się, że będzie to nudna sesja. Jednak na początku zaszły niewielkie zmiany gdzie doszły dwa punkty i jeden z nich podniósł temperaturę tej sesji . Był to projekt stanowiska Rady Dzielnicy w sprawie wyznaczenia tymczasowej drogi dla rowerów przy ulicy Grójeckiej. No cóż ulica Grójecka jest w obecnej chwili zawężona i pokręcona do granic możliwości i teraz jeszcze rowerzyści chcą nagle wcisnąć się i to nie mając w tej kwestii żadnych konkretnych planów. Na zapytania części radnych, którzy od razu zauważyli niestosowność żądań w obecnym czasie gdzie oni widzą te drogi dla rowerów choćby w okolicy Kopińskiej, butnie odpowiadają, że nie są specjalistami i to powinno być problemem ZDMu i odpowiednich służb. Obiecano im lata temu już w 2018 roku ścieżkę rowerową i już. Ja przebiję ich oburzenie. Widziałem jeszcze, jako działacz Warszawskiej Masy Krytycznej plany DDR (nawet pod TBS), ale tej działalności się wstydzę tak jak wstydzę się tego, że współpracowałem z jednym przyszłym radnym przy projektowaniu Pasów dla Rowerów na Korotyńskiego. Ja po uwagach inżyniera Galasa wycofałem się twierdząc, że będzie to szkodliwa i głupia infrastruktura rowerowa i tak wyszło jak ostrzegałem (i tak rowerzyści olewają te pasy i grzeją pomiędzy pieszymi na chodnikach obok). Dickensa jest takim drugim przykładem. Teraz Ci jaśnie oświeceni rowerzyści domagają się zawężenia jeszcze bardziej Grójeckiej i w niektórych miejscach marzy im, się zabranie część powierzchni chodników dla pieszych. W ten sposób potęgują odwieczny konflikt pomiędzy kierowcami i rowerzystami i dokładają jeszcze jedną grupę, która coraz to bardziej musi się obawiać o swoje zdrowie dzieląc chodniki z tymi o się boją ruchu ulicznego i w zamian wyżywają się na słabszych -czyli pieszych. Widząc, w którą stronę zmierza wychowywanie młodych, postanowiłem swoją twarzą nie firmować nowe grupy działaczy rowerowych. Wychowaliśmy roszczeniowe społeczeństwo i słyszymy tylko zrób, daj, a od siebie już nic nie potrafią wymagać. Ja stary dziad jeżdżący codziennie od 20 lat nie widzę problemów jak mam jechać środkiem Alej Jerozolimskich i teraz po Grójeckiej skoro bus pas. Codziennie z Ochoty na Bielany i z powrotem i jeszcze czasami na Pragę (Mostem Poniatowskiego) i nie noszę kasku ani spodenek z pieluchami. Nie da się szybko i tanio przebudować i wyburzyć całej Warszawę, żeby wszędzie była ta beznadziejna infrastruktura rowerowa budowana dla rowerów \'Fleming", "Pelikan" "Ukraina" i "Gazelllle". Drogi te są pobudowane tak, że jak jedziesz więcej niż 17 km/h to wylatujesz na łukach na czołówkę z jadącym z naprzeciwka. Teraz moda na ściganie rowerów elektrycznych. Co poniektórzy rowerzyści, co nie mogą ścierpieć, że elektrykiem ktoś może jechać ponad 25 km/h. Atakują Policję, żeby ganiała. Nawet u nas jeden radny napisał interpelację, ale ona gdzieś zginęła. Jeżdżę od 2 lat elektrykiem i normalnym rowerem dziwię się tej nagonce gdyż jak można ścigać kogoś, który ledwo jedzie 24, 6 i ani grama więcej po ulicy a gówniarz na chodniku dużo szybciej i to nawet na odcinku Kopińska i Radomska (tam bardzo wąsko). To, co? Tym, co na zwykłych rowerach pomykają więcej niż 25 założyć kajdanki zespolone, żeby trzymali łapami kierownicę a nie "srajtfon " i wolniej machali nogami? Dochodzimy do absurdu. Technika idzie w naprzód a tutaj średniowieczne przepisy. Manetka w oczy razi? Żeby ograniczonym Policjantom nie tłumaczyć, że to jest dobra rzecz dla kierowców zdjąłem, ale za to na skrzyżowaniach zanim ruszę i rozpędzę się to ze dwa samochody mniej przeze mnie przejedzie przez skrzyżowanie.
Przecież na skrzyżowaniu rowerzystę nie wolno wyprzedzać na tym samym pasie. Stając na skrzyżowaniu przed manewrem lewoskrętu muszę dłużej blokować skrzyżowanie gdyż muszę mieć więcej czasu, aby je opuścić po ustąpieniu pierwszeństwa jadącym z naprzeciwka. Tak, więc manetka w ruchu ulicznym sporo daje, ale cóż tak to jest, jak w sprawach rowerowych najwięcej ekspertów wypowiada sie po studiach agro-rolniczych lub marketingu. Wracając do sesji to dzięki kilku (nawet większości i rozsądnym radnym) projektu nie uchwalono a odesłano do rozpatrzenia do komisji merytorycznej w tej sprawie. Miejmy nadzieję na rozsadek a tym, co ciągle tylko wymagają doradzam, aby się przykleili do asfaltu albo na złość rodzicom odmrozili sobie uszy, lub pogniewali się na rowery i zaczęli patrzeć na świat z pozycji pieszego czy kierowcy lub pasażera komunikacji miejskiej skoro nie chcą uczyć się przepisów ruchu drogowego. Wiem, ze Miasto jest Wasze, ale czasami warto by było dostosować się do warunków panujących na świecie a nie Świat na siłę przerabiać pod siebie i swoje mniemanie. Nie zawsze mamusia miała rację chwaląc swoje dzieci nawet jak krnąbrne i zawzięte. Jesteście w większości wirtualnymi Radnymi (w sieci najlepiej wam kampania wychodziła), więc jak pojeździcie wirtualnie to też może Wam wystarczy. Skoro są biegi, gry miejskie, spacery wirtualne to trudno możecie się pogniewać na rowery nie będę płakał za Wami. Ja się dostosowałem do warunków i nie jeżdżę tylko dla przyjemności (jakbym tak jeździł to do lasu, po parkach, wycieczkowo), ale też komunikacyjnie i nie chciałbym mieć za wrogów nie tylko kierowców, ale i też pieszych, (czyli i też mnie). Przez takie Wasze działania tylko zwiększa się w społeczeństwie agresja przeciwko tym, co tylko wymagają i podrażają koszty życia w mieście. Dlaczego nazywa się społeczników szkodnikami? Zastanówcie się!
Czytaj również:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.