Pokłosiem jazdy po Włochach i zaglądania w stare miejsca związane z przeszłością było moje zdziwienie i oburzenie na wszechobecne reklamy na płotach zasłaniających przyszłe budowle w okolicach Instalatorów, Rakowska, Fajansowa, Hejnałowa i Borsucza. Ulice dość wąskie, pobudowano i zasłoniono gołe place wizualizacją osiedla. Nie byłoby to nic zdrożnego zwłaszcza, że dobra reklama jest dźwignią handlu, ale na tych wizualizacjach jest od groma niedociągnięć. Na zdjęciach przedstawiono niby niewielkie osiedle z malutkim parkingiem na dwa do trzech samochodów i nawet na froncie bloku duży trawnik (większy niż „studnia” między innymi blokami) - jeden snujący się samochód i rowerzystka wyedukowana do jazdy po chodniku. Teraz się nie dziwię skąd moda do jazdy chodnikami - skoro reklama tak nakazuje. Policja jako organ przystosowany do ścigania przestępstw i wykroczeń powinna autora obrazu ukarać za nakłanianie do wykroczenia – czyli jazdy po chodniku. Ciekawi mnie co na to inżynier ruchu - czy taki układ ulic i ich przeznaczenie jest już tak zaakceptowane jak na reklamie? Czy ktoś przewidział tysiące ludzi tam mieszkających i myśli przystosować jakoś okoliczne ulice do komunikacji miejskiej? Czy na tych osiedlach obowiązkowym wyposażeniem komunikacyjnym będzie śmierdzący stary zdezelowany samochód? Czyżby miała się powtórzyć historia jak z ulicy Włodarzewskiej, gdzie nastawiano wiele gęsto zabudowanych domostw i zapomniano, że ludzie mieszkający tam czasami muszą opuścić swoje miejsca zakwaterowania. Biuro sprzedaży mieszkań znajduje się w dawnym biurowcu Warszawskiej Centrali Materiałów Budowlanych, gdzie ze wstydu na stan obiektu deweloper zakrył elewację swoją reklamą, ale tył budynku mówi prawdę o schyłku swojej świetności. Czyżby osiedle będzie podobnie wyglądało jak biuro, czy jak na bilbordzie ?
