Jedna z mieszkanek naszej dzielnicy opowiedziała mi o swoim ostatnim spacerze z wnuczkiem po parku Szczęśliwieckim. Wykorzystując ostatnie ciepłe dni jesieni postanowiła zabrać trzyletniego Jasia na spacer po parku. W parku jak w każdą słoneczną niedzielę było tłoczno. Oprócz ludzi spacerujących i biegających po parkowych alejkach było też wielu rowerzystów. Jedni jeździli spokojnie i ostrożnie, a inni nie. Mały Jasiu po wejściu na teren parku zaczął zbierać liście, w pewnym momencie przebiegł w poprzek alei po jakiś szczególnie ładny liść i o mało, co nie wpadł pod rozpędzony rower. Starszy mężczyzna z piskiem opon zatrzymał rower i w nie delikatny sposób zwrócił kobiecie uwagę żeby pilnowała dzieciaka, bo tu jest z górki i tu się jeździ i jak by się, coś stało złego to nie była by jego wina tylko babci opiekującej się wnukiem, bo nie dopilnowała. Na szczęście w obronie starszej pani stanęła młoda para z dzieckiem w wózku i wytłumaczyła mu, że park nie jest dobrym miejscem do bicia rekordu prędkości, pomimo że jest z górki . Zdenerwowana babcia z wnuczkiem poszła dalej w kierunku placu zabaw, ale nie był to już miły spacer, bo kurczowo ściskała za rączkę wyrywające się dziecko, które nie mogło zrozumieć, dla czego nie może pobiegać. Po drodze na plac zabaw jeszcze kilkakrotnie musiała ustępować rozpędzonym rowerzystom a i w okolicach samego placu zabaw ludzie jeżdżą rowerami. Gdy spotkała mnie na ulicy opowiedziała mi o swoim nieudanym spacerze i zadała pytanie. Dla kogo jest ten park? Piszę o tym teraz, bo w tym roku dzielnica wygospodarowała środki na umieszczenie na terenie Szczęśliwiec tablic z przepisami porządkowymi parku. Może warto zastanowić się nad zwiększeniem bezpieczeństwa i wyłączeniem części terenu z ruchu rowerowego lub wyznaczyć trasy, po których będą mogli jeździć rowerzyści. Jacek Gomółka