Na mapie oświatowej Warszawy, wśród wielu przedszkoli i szkół, pojawiły się placówki integracyjne z oddziałami integracyjnymi. Ich powstanie to efekt zapotrzebowania ze strony rodziców i dzieci, którzy, w wyniku orzeczeń poradni psychologiczno-pedagogicznych, otrzymali diagnozę o deficytach rozwojowych uczniów. Dlatego właśnie te dzieci należało otoczyć szczególną opieką, na kolejnych etapach rozwoju, by stworzyć im warunki do wszechstronnego rozwoju, na miarę ich możliwości. Pojęcie „integracja” wywodzi się od łacińskiego integratio – odnowienie, zaś według słownika Władysława Kopalińskiego „integracja” to scalanie, włączanie jakiegoś elementu w całość. Jest przeciwieństwem segregacji, gdyż zakłada tworzenie środowisk (przedszkolnych, szkolnych), w których mogłyby wspólnie bawić się i uczyć się dzieci o różnym poziomie rozwoju i różnym stopniu sprawności psychofizycznej. Tymczasem zakończenie roku szkolnego 2014/2015 we Włochach, dla niektórych stało się wymarzoną okazją do wszelkiego rodzaju rankingów i plebiscytów w naszej dzielnicy. I tak na przykład szkoły podstawowe zajęły, biorąc pod uwagę tylko publiczne placówki, ósme miejsce w Warszawie, w tyle pozostawiając Mokotów, Śródmieście, Ursus, Targówek, Bielany, Wolę czy Rembertów. Niestety, dla wybranych radnych kwestie wyników sprawdzianu szóstoklasisty okazały się najistotniejsze w procesie edukacyjnym. Nie wystarczyła merytoryczna dyskusja na komisji oświaty kultury i sportu, dlatego zażądali dodatkowej dyskusji na forum Rady Dzielnicy. Stąd lipcowa sesja Rady Dzielnicy Włochy została uzupełniona o stosowny punkt obrad. W praktyce okazało się, że zainteresowanie, szczególnie radnych z osiedla Włochy, dotyczyło tylko dwóch placówek oświatowych. W trakcie swoich wystąpień zabierający głos radni sformułowali też nowatorskie tezy, iż np.” im mniej szkoła dostaje środków finansowych na ucznia, to uzyskuje lepsze wyniki nauczania”. Okazało się przy okazji, że rozmowy o edukacji tak naprawdę dotyczą faktu, iż „ jest to duży wydatek budżetowy, stanowiący prawie połowę budżetu”. No cóż, jeśli nie wiesz o co chodzi, to z pewnością chodzi o pieniądze! Stąd tylko krok do kolejnych tez, np. „należy zrównać wydatki. Dobrą pomocą byłoby zrównanie wydatków na dziecko”. Przy tym wszystkim twórcza inwencja pary najbardziej aktywnych radnych dotyczyła przede wszystkim szkoły z oddziałami integracyjnymi. Przedstawione w trakcie obrad fakty o funkcjonowaniu i specyfice dwóch klas integracyjnych na poziomie szóstoklasistów (np. ograniczona liczebność uczniów, konieczność nauczyciela wspomagającego, specjaliści i przysługujące dzieciom zajęcia, inny sposób finansowania), różnorodność orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego, nie zmieniły jednak przedstawionych wcześniej opinii tych radnych. W swoich konkluzjach udowadniali swoją nieomylność, odwołując się do kolejnych rankingów, np. szkół integracyjnych. Skąd zatem takie zacietrzewienie, szczególnie ze strony młodych radnych? Sądzę, że, jak zwykle, dotyczy to wcześniej wspomnianych pieniędzy. Placówki z oddziałami integracyjnymi są po prostu dla nich za drogie!!! Są, jak można domniemywać, przekleństwem dla dzielnicowego budżetu. Obym się mylił… Te przemyślenia dedykuję nie dzieciom, ani rodzicom, których pociechy uczęszczają do klas z oddziałami integracyjnymi. Dedykuję zaś tym, którzy na integrację patrzą przez pryzmat budżetu, a w swoim rozliczeniu zapomnieli o dziecku. Szkoda… Warto sobie bowiem uświadomić jak ważne jest, że im wcześniej zdrowe dzieci spotykają się ze swoimi niepełnosprawnymi rówieśnikami, tym łatwiej przebiega proces szeroko rozumianej tolerancji. Wspólne przebywanie z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi (tak, tymi, które tak drogo kosztują) kształtuje osobowości wrażliwe, otwarte i gotowe do współdziałania. Czego wszystkim uczestnikom pamiętnej sesji serdecznie życzę. Zapraszam wszystkich zainteresowanych do odsłuchania lub przeczytania protokołu VII sesji Rady Dzielnicy Włochy m.st. Warszawy w dniu 9 lipca 2015 roku. Nauczyciel