Pas rowerowy na Dickensa został oddany w sierpniu. Jako użytkownik takich udogodnień rowerowych powinienem cieszyć się i dziękować pełnomocnikowi za dotrzymanie danej obietnicy w tym temacie. Tak by się stało, gdyby pas był zrobiony tak, jak część od Grójeckiej, w stronę ronda Pniewskiego. Tam mało wprawny rowerzysta może się czuć bezpiecznie i przejazd nikomu nie powinien sprawiać problemów. Natomiast w drugą stronę pas stwarza złudne poczucie bezpieczeństwa, spowodowane brakiem skrajni i zbyt blisko parkującymi samochodami. Strach pomyśleć, co to może się stać gdy kierowca po zaparkowaniu otworzy drzwi nie sprawdzając czy nie nadjeżdża rowerzysta. Samochody muszą gdzieś parkować, ale często zdarza się, że z powodu ciasnoty nie każdemu udaje się podjechać pod krawężnik i tym sposobem zawężają i tak wąski pas. Następnym miejscem, przy którym mogą być kłopoty, to jest zjazd na chodnik z jezdni (zaraz za przystankiem). Tam pieszy ma zawsze pierwszeństwo, ale czy biegnący pieszy do autobusu nie stworzy dodatkowej przeszkody rowerzyście, który musi też raczej szybko ewakuować się z osi jezdni? Możemy tylko liczyć na kulturę uczestników ruchu, a jak nie, to zostanie nam podniesiona niechlubna statystyka kolizji. Pewnie w tym rejonie często będzie można usłyszeć wyrazy raczej nie mające nic wspólnego z poprawną polszczyzną. . Jako zainteresowany wiem też dlaczego dalej nie poprowadzono tego pasa. Z własnej obserwacji wiem, że przez ten kawałek co już zrobiono wzrosła ilość chodnikowców - (rowerzystów niby bezpiecznie poruszających się po chodnikach) w dalszej części Dickensa. Tak więc rowerowy sukces wzdłuż Dickensa ma dwa oblicza.