Reklama

Koalicja Obywatelska broni przegranej sprawy wbrew mieszkańcom

Czwartkowa sesja Rady Warszawy, poświęcona ograniczeniom nocnej sprzedaży alkoholu, przeszła do historii jako jedno z najbardziej burzliwych posiedzeń w ostatnich miesiącach. Dyskusja radnych, liczne poprawki i emocjonalne wystąpienia pokazały, że temat budzi ogromne kontrowersje – nie tylko wśród polityków, ale także mieszkańców stolicy.

Porządek obrad od początku wskazywał, że alkohol stanie się osią sporu. Radni mieli głosować nad dwoma projektami: propozycją Lewicy (MJN), zakładającą wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu od godziny 22.00 do 6.00, oraz projektem prezydenta Rafała Trzaskowskiego, który przesuwał początek prohibicji na godzinę 23.00. Różnica wydawała się niewielka, jednak konsekwencje polityczne – ogromne.

Trzaskowski, który sam w przeszłości deklarował sceptycyzm wobec podobnych regulacji, tym razem podjął próbę wprowadzenia ograniczeń. Jednak już w dniu sesji, przebywając w Budapeszcie, ogłosił w mediach społecznościowych, że udało się wypracować kompromis, który „zdobędzie większość w Radzie”. Sekretarz miasta, Maciej Fijałkowski, w jego imieniu wycofał projekt uchwały prezydenckiej. Decyzja ta wywołała konsternację i zapoczątkowała lawinę krytyki – także we własnym obozie.

Zamiast głosowania nad gotowym projektem pojawiła się nowa inicjatywa przewodniczącego klubu Koalicji Obywatelskiej, Jarosława Szostakowskiego. Zaproponował on przyjęcie „stanowiska”, a nie uchwały. Różnica jest kluczowa – stanowisko nie ma mocy prawnej, a jedynie wskazuje kierunki działań. Zawarto w nim m.in. pomysł stworzenia „Warszawskiego Programu Bezpiecznej Nocy”, który miałby obejmować:

- mapowanie miejsc szczególnie uciążliwych,
- obowiązek monitoringu w wybranych punktach sprzedaży,
- wzmocnienie patroli policji i straży miejskiej,
- kampanię edukacyjną i program „Odpowiedzialny sprzedawca”.

zapowiedziano pilotaż nocnej prohibicji – ale tylko w dwóch dzielnicach: Śródmieściu i na Pradze Północ. Zdaniem radnych KO właśnie tam problem nocnych libacji i zakłócania porządku jest najbardziej dotkliwy.

Radni Lewicy i MJN nie kryli oburzenia. Agata Diduszko-Zyglewska mówiła wprost, że to kpina z mieszkańców i służb porządkowych, które od lat apelują o ograniczenia. Według niej propozycja pilotażu to fasada, mająca zamaskować brak odwagi do wprowadzenia realnych rozwiązań. Jej klub postulował, by zakaz objął nie tylko Śródmieście i Pragę Północ, ale także Ochotę i Bielany – dzielnice, które w konsultacjach pozytywnie zaopiniowały pomysł.

Oponenci propozycji radnych KO ostrzegali, że Warszawa bez ograniczeń stanie się „alkostolicą Polski”, przyciągającą imprezowiczów z innych miast. Przypomniano, że w wielu miastach – od Krakowa po Szczecin – nocne ograniczenia przyniosły wymierne efekty, zmniejszając liczbę interwencji policji i hospitalizacji.

Prawo i Sprawiedliwość postawiło na polityczną demonstrację. Radni tej partii nie wzięli udziału w głosowaniu, uznając je za „szopkę” i zasłonę dymną dla niekonsekwencji prezydenta. Filip Frąckowiak zarzucił Trzaskowskiemu i KO, że od początku nie chcieli realnych ograniczeń i jedynie pozorują działania.

Na sali sesyjnej emocje sięgały zenitu. Mieszkańcy skarżyli się, że nie mogli zająć miejsc, które – jak twierdzili – zostały zajęte przez działaczy Koalicji Obywatelskiej i dzielnicowych radnych tej partii. Aktywista Jan Śpiewak nazwał to skandalem, pisząc w mediach społecznościowych, że polityków PO wpuszczano bocznym wejściem.

Mieszkańcy, którzy dostali głos, apelowali o rozszerzenie zakazu na całą Warszawę, wskazując, że problem nie kończy się na Śródmieściu i Pradze. Podnoszono argumenty o przeciążeniu policji, pogorszeniu bezpieczeństwa i łatwiejszej dostępności alkoholu niż podstawowych produktów spożywczych.

- Robią ze wszystkich idiotów. Proponują jakiś substytut oderwany od rzeczywistości, nie mający żadnej szansy powodzenia, który nic nie wniesie a z pewnością będzie kosztował. Oczywiście większość miejsc zajmują pracownicy urzędów i jednostek. Niektórzy niestety agresywni. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że naprawdę i szczerze dobrze się przy tym bawią. Wydaje się, że Prezydent Rafał Trzaskowski złożył w tej sprawie kapitulację. To wszystko nie warte jest nic, a uwierzcie mieszkaniec nie jest nawet na końcu tego układu. - powiedziała obecna na sali radna i była burmistrz Ochoty Dorota Stegienka, inicjatorka zakazu nocnej sprzedaży alkoholu

Sprawę poparła także Okręgowa Rada Lekarska w Warszawie. W specjalnej uchwale podkreślono, że nocne ograniczenia sprzedaży alkoholu redukują liczbę urazów, zatruć i interwencji medycznych. Eksperci wskazywali, że aż jedna trzecia pacjentów szpitalnych oddziałów ratunkowych trafia tam po spożyciu alkoholu.

Podobne stanowisko prezentowała policja – komendant stołeczny apelował o wprowadzenie zakazu, podkreślając przeciążenie funkcjonariuszy nocnymi interwencjami pod sklepami. Argumenty te nie przekonały jednak większości radnych KO.

Największym echem odbiła się jednak decyzja Jacka Wiśnickiego, wiceprezydenta Warszawy odpowiedzialnego za sprawy społeczne. Po wycofaniu przez Trzaskowskiego projektu ogólnomiejskiego zakazu i zastąpieniu go pilotażem Wiśnicki podał się do dymisji. Jak wyjaśnił, nie mógł firmować „fasadowego dokumentu”, który jego zdaniem nie rozwiązuje problemów mieszkańców.

Rada Warszawy ostatecznie przyjęła stanowisko KO. 36 radnych było za, Lewica i MJN przeciw, PiS wstrzymał się od udziału. W praktyce oznacza to, że miasto rozpocznie przygotowania do pilotażu nocnej prohibicji w Śródmieściu i na Pradze Północ, choć jego szczegóły pozostają niejasne.

Spośród 18 warszawskich dzielnic jedynie cztery m.in. Ochota) poparły ograniczenia, a aż czternaście wyraziło sprzeciw. W efekcie temat zyskał wymiar nie tylko społeczny, ale i polityczny, stając się polem starcia między prezydentem, radnymi KO i opozycją.

Czwartkowa sesja pokazała, że spór o nocną sprzedaż alkoholu to nie tylko kwestia porządku publicznego, ale i arena politycznych rozgrywek. Zwolennicy ograniczeń wskazują na przykłady innych miast i opinie ekspertów, przeciwnicy – na ryzyko nadmiernych kosztów i ograniczanie wolności mieszkańców. Ostatecznie zamiast uchwały przyjęto kompromisowe stanowisko, które niewielu zadowoliło.

Warszawa nie wprowadziła pełnej nocnej prohibicji, a jedynie przygotowuje się do pilotażu w dwóch dzielnicach. Tymczasem emocje, jakie wywołała debata, jasno pokazują, że temat wróci – zarówno na sali sesyjnej, jak i w kampaniach politycznych.

Czytaj również:




Zobacz także:






 




Aktualizacja: 19/09/2025 07:22
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iOchota.pl




Reklama
Wróć do