Warszawa wydaje tysiące złotych na wodę do podlewania i na wysiewanie łąk dla zapylaczy - przede wszystkim pszczół. I słusznie! Bez pszczół i ludzie wyginą. Kiedy dziś biegałam na Polu Mokotowskim ze zgrozą zauważyłam, że odbywa się tam rokrocznie dobijający mnie proceder: koszenie. [middle1] Dwóch kosiarzy zamierzało się na naturalną łąkę, za którą może miasto nie zapłaciło - ale jak się ją wytnie, to będzie musiało za czyjeś pieniądze je wysadzić. -Proszę pana, tu są kwiaty! - powiedziałam do jednego. -Ja uważam, że to jest wszystko zielsko, trzeba wychlastać - odpowiedział mi. -Kazali kosić to koszę. Kiedy jemu i jeszcze drugiemu zaczęłam opowiadać o pszczołach i o tym że kwitnącej łąki się nie wycina, to obaj odpowiedzieli: nie wiedziałem . SERIO? Dlaczego decyzje o tym, jak wygląda nasze miasto są podejmowane przez osoby, które szkoli się w zakresie obsługi maszyn, ale nie bioróżnorodności??? To nie jest takie skomplikowane! GDZIE KWITNIE-NIE WYCINAĆ!!! Osobna sprawa, to po co w ogóle to upiorne koszenie? Po to, żebyśmy w lipcu mieli jeszcze więcej spalonej ziemi w centrum miasta? Żebyśmy na nią lali hektolitry wody, z nadzieją na murawę z lat 80? Panowie twierdzili, że za ich pracę odpowiada Zakład Zieleni przy Wólczyńskiej. Dzwoniłam - podobno to Zieleń Miejska decyduje co na Polu ma być koszone. Wysłałam cały ten tekst na maila Zieleni Miejskiej, czekam na odpowiedź. Wczoraj odbyłam podobną rozmowę w sprawie Skweru Sue Ryder i Parku Wielkopolskiego. Tam sami kosiarze uważali, że koszenie jest pozbawione sensu. Pracownik Zakładu Zieleni Miejskiej przy Pawińskiego powiedział, że znajduje się pod presją ludzi, którzy uważają, że trawa musi być ścięta dla psów, żeby sobie nie kaleczyły łap. Serio? W każdym miejscu? Teren zielony jest dziś wygolony do cna. Ostatnio były burze - mówił pracownik Zakładu motywując swoją decyzję. Kiedy patrzę na prognozy - upał ma trwać przez następny tydzień. Słońce już wali w ziemię, która nie ma się jak ochronić. Jeszcze kilka dni temu odbywaliśmy ze znajomymi rozmowy, że chyba ktoś zmądrzał i zieleń wreszcie może rozkwitnąć. Ja sama widzę to, jak wiele się sadzi teraz naturalnych łąk i chroni je, ale dlaczego nie chronić tego, co natura sama zrobiła? Czy trzeba każdy skrawek miejskiej trawy otagować łąka dla zapylaczy , żeby powstrzymać kosiarki? Katarzyna Szaulińska Czytaj również: Zobacz także: Zabytkowe tramwaje z Ochoty i dalej Zobacz także: Sąchocka 5 - kiedy buda spłonie lub kto ją zagospodaruje? Zobacz także: Filtrowa – koniec remontu Zobacz także: Budowa TBS idzie jak burza, ale Zobacz także: Tramwaj na Wolę - wycięto sporo drzew, ale to jeszcze nie koniec Zobacz także: Stefa Czystego Transportu na Ochocie Zobacz także: Pierwsza Warszawska Brygada Pancerna gościła Środowisko IV Obwodu AK Ochota Zobacz także: Powstała na Ochocie Warszawska Szkoła Boksu Zobacz także: Spółdzielcy z WSM Ochota nie mogą stać ponad prawem Zobacz także: Sękocińska 7 - udana kontrreprywatyzacja Zobacz także: Spektakularny sukces ochockiej policji Zobacz także: Rowerzyści jak szarańcza! Zobacz także: Sękocińska 7 - udana kontrreprywatyzacja Zobacz także: Rowerzyści jak szarańcza! Zobacz także: Spektakularny sukces ochockiej policji