Znowu w tym roku, jako że jeżdżę przez cały rok i nie miewam czasu na solidną konserwacje roweru, oraz wymianę zużytych części, oddałem do już w zeszłym roku opisywanego serwisu mieszczącego się przy Al. Krakowskiej 227. Tym razem lekko się zawiodłem gdyż zanim oddałem swój „skarb” musiałem poczekać (jak na wizytę „cito” w NFZ) ze trzy tygodnie. Mimo wszystko opłacało się, gdyż po wyjeździe z serwisu poczułem jakby w ten mój „zaciężny” (jak za Krzyżaków) rower jakiś diabeł wlazł. Poprzednim razem również było podobne uczucie i nie miałem potrzeby zaraz wracać do serwisanta, że coś nie działa jak należy. W zeszłym roku niestety zajeździłem ponad połowę roweru (mając również z mojej winy lekką stłuczkę). Zapłaciłem solidnie, ale opłacało się – w tym roku około połowę mniej. Ktoś może mi zarzucić, że robię reklamę. Nie mogę się z tym zgodzić, gdyż zanim trafiłem na ten serwis zwiedziłem parę i rzeczywiście zapewnienia były najlepsze, a wyszło, że w jednym nawet naciągnięto mnie na koszty głupiej dętki za 8 zł. Na dokładkę pisząc o takim serwisie sam sobie utrudniam życie, gdyż chyba po zeszłorocznym artykule przybyło tam klientów i dlatego trudniej tam dostać się ze swoim rowerem. Nie nauczyłem się korzystać z kolesiostwa i koterii i umawiając się nie przedstawiałem się. Więc chyba jestem rzetelnym i nienagradzanym w jakiś sposób klientem.