Ustanowienie w Warszawie Strefy Płatnego Parkowania (SPP) miało na celu udrożnienie parkowania na ulicach miasta – głównie w jego centrum. Z czasem obszar strefy rozciągnął się na przylegające do centrum dzielnice. Radni Warszawy rozważają dalsze poszerzenie granic SPP. Można oczywiście się spierać, czy obszar objęty płatnym parkowaniem uporządkował kwestie miejsc parkingowych. Ja twierdzę, że w dużej mierze tak. Znacznie gorzej wygląda parkowanie na obszarach, gdzie nie obowiązuje SPP. Kontrast widać bardzo wyraźnie na Ochocie, która tylko częściowo objęta jest płatnym parkowaniem. O ile zaparkowanie samochodu w miejscu objętym SPP nie przysparza większych trudności, o tyle zaparkowanie poza strefą graniczy niemal z cudem. Rozjeżdżone trawniki, zablokowane chodniki i skwery, to tylko niektóre skutki parkowania byle gdzie, byle jak i zazwyczaj za darmo. Działania straży miejskiej, które powinny dyscyplinować łamiących przepisy kierowców, są raczej znikome i nieskuteczne, a kierowcy szukają możliwości bezpłatnego pozostawienia samochodu, nawet w miejscu zakazanym. Podobna sytuacja panuje także w innych dzielnicach miasta, również w tych, w których nie ma SPP. Dla przykładu – we Włochach, na Okęciu, do stałej praktyki należy pozostawianie na wiele godzin samochodu przez kierowców pracujących w pobliskich firmach, które z kolei za parkowanie każą płacić nawet własnym pracownikom. Codziennością są też zaparkowane na wiele dni pojazdy, których właściciele – korzystając z bliskości lotniska, pozostawili na „darmowym parkingu” auto, wyjeżdżając na wiele dni za granicę. Uważam, że w obu wymienionych przypadkach, a także w odniesieniu do całego miasta, być może jedynym rozwiązaniem, które rozładuje i uporządkuje „parkingowy” bałagan, jest egzekwowanie opłat za parkowanie w całym mieście. Oczywiście z respektowaniem obecnie obowiązujących ulg i opłat abonamentowych. Mam świadomość, że ustanowienie SPP na wszystkich osiedlowych ulicach i skwerach jest technicznie niemożliwe. Dlatego oprócz miejskiej strefy parkowania, powinno się rozważyć możliwość pobierania opłat przez obecnych zarządców dróg – urzędy dzielnic i ich jednostki, spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty, zarządców prywatnych i instytucjonalnych. Nie bałbym się wprowadzenia opłat na obszarze całego miasta. Wiele popularnych miejscowości turystycznych w Polsce, od dawna objętych jest płatnym parkowaniem (miejskim i prywatnym) i system ten się sprawdza.